Drzewiecki pod parasolem ochronnym?
Wśród części polityków PO panuje przekonanie, że władze partii chcą chronić Drzewieckiego. Chodzi o to, że prokuratura przesłuchała już Marcina Rosoła, który był szefem gabinetu Mirosława Drzewieckiego, byłego ministra sportu. – Był prawą ręką szefa resortu, jego wiedza jest istotna przy badaniu afery hazardowej – mówi informator „Rzeczpospolitej” z wymiaru sprawiedliwości. Komisja hazardowa natomiast nie ma go nawet na liście świadków, których chce wezwać.
10.12.2009 | aktual.: 10.12.2009 09:55
Czyżby przesłuchania Rosoła przed komisją byłyby niewygodne dla ministra? Drzewiecki na razie wychodzi z całego zamieszania obronną ręką. Nie dotknęły go takie konsekwencje partyjne jak Zbigniewa Chlebowskiego, który stracił stanowisko szefa Klubu PO i jest zawieszony w prawach członka.
Tymczasem Drzewiecki – choć to on wysłał do ministra finansów pismo z prośbą o zmiany, na których zależało biznesmenom z branży hazardowej – nadal jest wiceszefem łódzkiej Platformy, a w styczniu zamierza wrócić do Sejmowej Komisji Sportu. W odróżnieniu od Chlebowskiego nie pojawia się w mediach.
Według Rosoła minister się wybroni. – Byłem przesłuchany przez CBA - przyznał. Wyjaśnił, że powiedziałem to, o czym mówił publicznie, czyli , że poinformował córkę Sobiesiaka o konkursie na członka zarządu Totalizatora Sportowego. Przyznał też, że to była jego inicjatywa, a nie ministra Drzewieckiego.
Rosół odszedł z Ministerstwa Sportu razem z Drzewieckim, ale nie ukrywa, że utrzymuje kontakt z byłym szefem.