Drugi dzień strajku pilotów SAS - kłopoty z lotami do Polski
Wtorek jest drugim dniem dzikiego strajku
duńskich pilotów skandynawskiego towarzystwa lotniczego SAS.
Popierają go norwescy koledzy, którzy wykorzystując przepisy prawa
pracy, zgłaszają nagłe zachorowania.
24.01.2006 11:55
Strajk spowodował już odwołanie ponad 100 lotów z Kopenhagi oraz prawie 100 z Oslo. Dzienne straty ponoszone z tego powodu przez SAS oblicza się na 1,6-2,1 mln euro - powiedział duński rzecznik prasowy SAS, Jens Langagergaard.
Do tej pory nie zarysowały się perspektywy zakończenia strajku. W dalszym ciągu zawieszone są połączenia Kopenhagi z Warszawą, Wrocławiem i Gdańskiem, obsługiwane przez duńskie załogi SAS.
Strajk dotknął już ponad 25 tys. pasażerów, którzy mieli wykupione bilety na samoloty SAS. Służby lotniskowe starają się znaleźć dla nich inne połączenia. Sztokholmskie biuro LOT przyjęło na pokład polskich samolotów kilkanaście osób, które wykupiły bilety SAS do Polski.
Nie dla wszystkich się jednak udaje znaleźć odpowiednie połączenia. Linie lotnicze zwracają wówczas pieniądze, jednak nie ma mowy, jak oświadczył jeden z dyrektorów duńskiego SAS Andris Zvejnieks, o wypłacaniu jakichkolwiek odszkodowań.
Taki strajk traktowany jest jako sytuacja nadzwyczajna i linie lotnicze nie ponoszą za nią finansowej odpowiedzialności - podkreślił.
Powodem tej niezapowiadanej i nielegalnej akcji są zamiary zarządu SAS, by podzielić tę szwedzko-duńsko-norweską spółkę na narodowe oddziały. Towarzyszyć temu ma redukcja personelu - w tym 150 pilotów norweskich i duńskich. Restrukturyzacja firmy jest według jej władz konieczna.
Związki zawodowe pilotów w trzech krajach skandynawskich odcięły się oficjalnie od tego strajku, starając się jednak wpłynąć na jego zakończenie.
Michał Haykowski