"Drobny druk" w kontekście etykiet w produktach dla zwierząt ma ogromne znaczenie - mówi Sara Rowley - zwierzęca żywieniowiec i dietetyczka

Kiedy chcemy zadbać o swój dobrostan i lepsze samopoczucie, często wprowadzamy do codziennej rutyny zdrowe nawyki żywieniowe. Dokładnie tak samo powinniśmy dbać o czworonoga! Właściwy dobór karmy ma tu niebagatelne znaczenie. Bo racjonalne i zbilansowane żywienie ma wpływ nie tylko na samopoczucie, ale przede wszystkim na zdrowie zwierząt. Dlaczego karma gotowa jest lepsza od tej przygotowanej w domu? I jakie pułapki zapisane ,,małym druczkiem’’ mogą czyhać na etykietach? Rozmawiamy dzisiaj o tym z Sarą Rowley, dietetyczką i żywieniowiec marki Butcher’s Pet Care, która tłumaczy, dlaczego nie można bagatelizować świadomego podejmowania decyzji zakupowej.

Źródło zdjęć: © materiały partnera

Redakcja: Dzień dobry Saro, cieszę się, że znalazłaś czas dla naszego portalu i podpowiesz dzisiaj naszym czytelnikom - właścicielom czworonogów, jak dbać o zdrowie ich układów pokarmowych. Okazuje się, że to nie taka łatwa sprawa, a ludzkie jedzenie to nie najlepszy wybór. Ale zacznę od innej kwestii - skąd właściwie wzięła się u Ciebie taka pasja i pomysł na życie?

Sara Rowley: Dzień dobry! Bardzo mi miło, chętnie podzielę się swoim doświadczeniem. Muszę przyznać, że od najmłodszych lat zawsze byłam wielką miłośniczką zwierząt. Dorastając w domu z psami, które były w dużej mierze częścią rodziny, zawsze wiedziałam, jaką ścieżkę zawodową wybiorę. Łącząc moją pasję do zwierząt z miłością do nauki, zainteresowałam się żywieniem i zdecydowałam się kontynuować tę karierę. Odżywianie odgrywa fundamentalną rolę nie tylko w naszym życiu, ale również - czworonogów. Moim marzeniem jest, aby każdy właściciel wiedział, na co zwracać uwagę w żywieniu swoich pupili. A dzięki temu - każdy pies i kot będzie miał nie tylko zdrowsze, ale i dłuższe życie. Dzięki mojej pracy żywieniowca zwierzęcego mam to szczęście, że mogę na to wpływać każdego dnia – co może być lepszego niż to?

Redakcja: Zwierzaki stają się równoprawnymi członkami rodzin, to prawda. Chcemy dla nich jak najlepiej. Na co w pierwszej kolejności powinniśmy zwrócić uwagę?

Sara Rowley: Przede wszystkim ważne jest to, żeby stosować zbilansowaną dietę. Ogólnie rzecz biorąc, dieta powinna być stworzona przez specjalistę w tej dziedzinie. Tak więc dietetyk lub weterynarz mogą najlepiej doradzić w tej kwestii. Ja wykonując swoją pracę każdego dnia dbam o to, aby składniki i dodatki dietetyczne były w odpowiednich proporcjach, w dbałości o jak najwyższą jakość każdego ze składników.

© materiały partnera

Redakcja: Czy w takim razie dobrze rozumiem, że najlepsze jest dedykowane dla zwierząt jedzenie w puszkach, z odpowiedzialnym składem, a domowe jedzenie jest dla czworonogów niewskazane?

Sara Rowley: Dokładnie tak. Niezwykle ważne jest, aby dieta była kompletna i zbilansowana. A ryzyko przygotowywania posiłków w domu na własną rękę polega na tym, że nie dostarczymy zwierzakowi wszystkiego, czego potrzebuje jego organizm. Tak więc gotowa karma, czy to mokra, czy sucha, czy kombinacja obu, jest niezwykle ważna.

Redakcja: Składy na etykietach wcale nie są takie łatwe do oczytania. Co ma na to wpływ?

Sara Rowley: Faktycznie, etykieta zawiera wiele informacji, które mogą być czasem trudne do odczytania. To, na czym powinniśmy się skupić, to skład karmy. Czy jest tam informacja o poszczególnych składnikach? Czy etykieta podaje dokładnie, jakie mięso się tam znajduje? Jakie składniki wymienione są z nazwy? A może jest to deklaracja według kategorii produktowych grupująca składniki, co sprawia, że nie jest do końca jasne, co tam jest naprawdę ważne.

© materiały partnera

Redakcja: A więc od czego zacząć?

Sara Rowley: To, na co musimy zwrócić uwagę na etykiecie, to cztery kluczowe obszary w ramach tej etykiety. Pierwszym i prawdopodobnie najważniejszym z nich jest to, co nazywamy składem, który informuje o wszystkich składnikach danej receptury. Często spotyka się zwrot mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego – z takiego zapisu nie dowiemy się dokładnie jakich gatunków mięsa użyto do produkcji danej karmy. Lepiej wybrać karmę, gdzie wszystkie składniki wymienione są z nazwy: kurczak 45%, jagnięcina 4%, itd. Jaką niesie to wartość? Wtedy na pewno wiesz co ląduje w misce Twojego psa.

Redakcja: Ale nie tylko mięso odgrywa tutaj istotną rolę?

Sara Rowley: Oczywiście. Należy tutaj wymienić jeszcze składniki, takie jak olej z łososia, minerały, a także niektóre zioła i składniki roślinne. Na etykiecie jest też część nazwana dodatkami, co może brzmieć dość zniechęcająco dla opiekunów zwierząt. A to właśnie dodatki są naprawdę ważnymi elementami każdego składu - są to niezbędne witaminy i minerały, które znajdują się w produkcie, by uzyskać kompletny i zbilansowany posiłek. I jeszcze jedno - tzw. składniki analityczne. To cenne składniki odżywcze tego produktu. Na przykład białko, olej czy błonnik.

Redakcja: Zauważyłem też w tej analizie popiół... czy jest to niezbędny składnik w karmie?

Sara Rowley: Dla wielu właścicieli zwierząt brzmi to niepokojąco - zupełnie niepotrzebnie. Popiół to coś, co nazywamy nieorganiczną częścią tego przepisu. Składa się on głównie z minerałów, czyli z wapnia i fosforu, które znajdują się w karmie. Poza kwestią popiołu w składzie karmy, czasem spotykam się też ze zdziwieniem właścicieli, że składniki na etykiecie często nie sumują się do 100 procent.

Redakcja: Z czego to wynika?

Sara Rowley: Głównie wynika to z faktu, że etykieta karmy dla zwierząt domowych jest podzielona na osobne sekcje. Tak więc skład nigdy nie będzie sumował się do 100 procent w kompletnej i zbilansowanej karmie, a jest ku temu kilka powodów. Pierwszym z nich jest to, że mokra karma dla zwierząt domowych z natury zawiera wodę, a woda nie jest deklarowana jako składnik. Tak więc część pozostałych 50 procent lub nieco mniej będzie stanowić woda. A jest ona naprawdę kluczowym składnikiem odżywczym produktu, podobnie tak jak dla nas, ludzi. Innym powodem jest to, że mamy tam również dodatki, które są witaminami i minerałami. Nie są to składniki deklarowane w składzie. Nie są one wliczane w 100 procent. Te informacje znajdują się po prostu w innym obszarze etykiety.

© materiały partnera

Redakcja: A jakie "haczyki" producenci karm dla zwierząt mogą stosować w zapisie na etykietach?

Sara Rowley: Istnieją np. dwa sposoby deklarowania składników. Pierwszy z nich to bardzo dokładna deklaracja pod względem tego, co znajduje się w posiłku. Jest bardzo czytelna, ponieważ dokładnie deklaruje, co znajduje się w puszce jak np. kurczak 45%, jagnięcina 4%. Drugim sposobem jest pokazanie jedynie kategorii produktowych. Oznacza to, że te składniki mogą być często zmieniane z dowolnego powodu. Przykład? Mięso i podroby mięsne: 35%, ale nie wiadomo, jakie dokładnie mięso znajduje się w środku puszki oraz jaki jest ich stosunek. Powiem wprost - każda kolejna partia teoretycznie tej samej karmy – w praktyce może zawierać inny rodzaj mięsa. To z kolei ma wpływ na jej smak.

Redakcja: Czyli karma może nie być powtarzalna dla psa czy kota, tym samym spotkać się z negatywnym odbiorem zwierzaka?

Sara Rowley: Dokładnie. W przypadku otwartych etykiet nie do końca jest jasne, co tam jest w środku. Producent musi tylko wskazać konkretne składniki. Więc wiele innych jest ukrytych pod ogólną nazwą grup składników. Na przykład, "mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego 36% z których 92% jest pochodzenia naturalnego, zboża" Co oznacza to w praktyce? Nic innego jak to, że tylko 92% z tych 36% jest pochodzenia naturalnego, tak więc pozostałe 8% mogą stanowić takie rzeczy, jak sztuczne konserwanty, może to być wysoko przetworzone mięso, które nie mieści się w prawdziwej definicji naturalnego. Jeśli chodzi o kategorię zboża jest to ogólna nazwa dla wielu różnych zbóż i ziaren. Może to być pszenica, kukurydza, ryż, jęczmień. Jest więc wiele rzeczy, które mogą się tam znaleźć.

Redakcja: Muszę Ciebie o to zapytać. Czasem każdy z nas pozwala sobie na jakieś odstępstwa od diety. Czy zwierzakom także można dać czasem skosztować ludzkie jedzenie?

Sara Rowley: Oczywiście, że każdemu należą się przyjemności. Kto nie zna tej pokusy, żeby rzucić kawałek naszego jedzenia ze stołu, gdy widzi się wpatrujące w nas wielkie oczy, na zasadzie kota z filmu "Shrek". To naturalne, że staramy się zapewnić naszym zwierzakom wszystko, czego zapragną, ale warto pamiętać, że... nie zawsze tego potrzebują. Jest to nie tylko niezdrowe, ale wiele pokarmów przeznaczonych dla ludzi może być toksycznych dla naszych zwierząt. Ten typ, tzw. żebraczego zachowania kształtuje się na ogół w wyniku przyzwyczajenia. Najłatwiej jednak już od początku życia zwierzaka wprowadzać te nawyki, na których nam zależy. Uważać też na to, aby nie dzielić się z psem czy kotem swoim jedzeniem. No i... nie poddawać się naciskom zwierząt, bo wiadomo, że będą prosić o jedzenie. W takich sytuacjach odsuń pupila od stołu lub kuchni, na przykład, umieszczając go w innym pokoju, nakarm go, zanim usiądziesz do kolacji, ustal harmonogram karmienia, powiedz mu, żeby poszedł i "położył się" oraz daj mu zabawki lub smakołyki dla odwrócenia uwagi. Co ważne, nie poddawaj się, bądź konsekwentny, stanowczy i cierpliwy, i nigdy nie karz swojego pupila za jego naturalne zachowanie.

Redakcja: A Ty swoim zwierzakom pozwalasz na drobne odstępstwa od diety?

Sara Rowley: Zawsze bardzo skupiam się na karmieniu swoich zwierząt dobrze zbilansowaną, pożywną dietą. Mam sporą gromadkę - w tej chwili jesteśmy dumnymi rodzicami dwóch kotów, Maggie i Bobby'ego, bardzo pobudliwego cocker spaniela o imieniu Mae i rosnącego stada kur, które mają własne imiona i osobowość i są traktowane jak zwierzęta domowe! Nie ma więc nic dziwnego w tym, że czasem dostają swoje smaczki. Warto jednak pamiętać, że okazjonalny poczęstunek nie wpływa negatywnie na wypracowaną regularność.

Redakcja: Niezła gromadka! Zdradzisz nam, jakie są ich ulubione smaczki?

Sara Rowley: Mae uwielbia swój cotygodniowy przysmak dbający o zęby, Maggie i Bobby popijają trochę kociego mleka, a kury uwielbiają... gotowany makaron!

Wybrane dla Ciebie