Dramatyczny telefon dwóch nieletnich włamywaczek
"Zostałyśmy porwane, związane i uwięzione" - taką telefoniczną informację otrzymał dyżurny włodawskiej komendy. Policjanci ustalili więc, skąd dzwoniono. Na miejscu - w biurze kuratora sądowego - zobaczyli porozrzucane teczki, akta i dwie dziewczynki przywiązane kablami do krzeseł i wzywające pomocy. Zorientowali się, że coś jest nie tak, gdy zaczęli spisywać zeznania. Okazało się, że młode włamywaczki upozorowały swoje porwanie by uniknąć odpowiedzialności.
24.09.2008 | aktual.: 24.09.2008 21:37
Wszystko działo się w nocy z wtorku na środę. Do dyżurnego komendy zadzwoniła dziewczyna, która przedstawiła się jako Wioletta P. Poinformowała, że gdy przebywały w pomieszczeniach kuratora sądowego, napadło na nią i koleżankę dwóch młodych mężczyzn w kominiarkach. Podała opis sprawców: jeden z nich miał być krępy i niski, a drugi wysoki i szczupły. Mężczyźni mieli wydać polecenie, by szukały zielonej teczki. Następnie związali je i pozostawili w zamkniętym pomieszczeniu.
Po tym telefonie policjanci udali się na miejsce. Sprawdzili budynek oraz przyległy teren. Wszystkie drzwi i okna były zamknięte. W pomieszczeniach kuratorów sądowych włączone były światła, a przez jedno z okien widać było porozrzucane teczki i akta. Przez prześwit w rolecie drugiego okna zobaczyli dwie dziewczynki, które przywiązane były kablami do krzeseł i wzywały pomocy.
Funkcjonariusze, aby dostać się do wnętrza budynku wybili szyby w drzwiach wejściowych, a następnie w drzwiach prowadzących bezpośrednio do pomieszczenia, gdzie przebywały dziewczynki. Policjanci natychmiast je uwolnili i upewnili się, że nie potrzebują pomocy medycznej. Były to 13-letnia Wioletta P. i 11-letnia Klaudia P.
Policjanci pytali je o okoliczności zdarzenia. Okazało się, że podały one odmienny przebieg wydarzeń. Podawały także różne rysopisy napastników. W końcu opowiedziały policjantom prawdziwy przebieg zdarzenia.
Okazało się, że we wtorek około godz. 15.00 Klaudia i Wioletta były w świetlicy środowiskowej, aby odrobić pracę domową. Około godz. 19.30 wróciły do tej świetlicy i postanowiły ukryć się w pomieszczeniach i poczekać aż wszyscy pójdą do domu. Wówczas dziewczyny postanowiły spenetrować sąsiednie pomieszczenia należące do kuratorów sądowych. Kopały w drzwi i zdołały zdjąć je z zawiasów. Weszły do pomieszczeń, i splądrowały szafki. Jedna z dziewczynek znalazła 10 złotych. Druga ładowarkę do telefonu oraz przenośną pamięć. Przedmioty te wyrzuciły przez okno, aby je później zabrać. Wtedy jedna z nich wpadła na pomysł upozorowania napadu. Powiązały się nawzajem kablami od komputerów. Później jedna z nich zadzwoniła na policję.
Policjanci zabezpieczyli ślady włamania. Dziewczynki zostały przesłuchane w obecności rodziców, a następnie im przekazane. Sprawą zajmie się teraz sąd rodzinny.