Dramatyczny apel Polki, która wyjechała do Indii: jeśli mnie deportujecie, popełnię samobójstwo
Polka, która wyjechała kilka lat temu do Indii, walczy o możliwość zostania tam na stałe. Grozi, że jeśli zostanie zmuszona do wyjazdu popełni samobójstwo.
06.05.2013 | aktual.: 06.05.2013 16:12
Jak informuje dnaindia.com (serwis internetowy gazety Daily News & Analysis) kobieta przyjechała do Indii w 2008 roku. Jednak po sześciu miesiącach skończyła się jej wiza turystyczna. Kobieta, która jest wyznawcą Kryszny, w czasie pobytu w Indiach przebywała w różnych świątyniach Międzynarodowego Towarzystwa Świadomości Kryszna (ISKCON).
Trzy tygodnie temu - 9 kwietnia kobieta pojawiła się w świątyni ISKCON w Juhu na przedmieściach Bombaju. Była ubrana w tradycyjny strój, prosiła o pieniądze. Jak relacjonuje Brajhari Das, który kieruje ISKCON w Juhu, 35-latka weszła na teren świątyni i odmówiła jej opuszczenia. Groziła, że jeśli zostanie deportowana, popełni samobójstwo.
Das tłumaczył, że kobieta nie wnioskowała o przedłużenie wizy ani wydanie paszportu. Do kobiety została wezwana policja. - My nie możemy pozwalać cudzoziemcom bez dokumentów przebywać na terenie świątyni, nawet jeśli są wyznawcami Kryszny - powiedział przedstawiciel indyjskiej świątyni.
Teraz kobieta razem z dzieckiem znajduje się na komisariacie policji w Juhu. Została tam przewieziona dwa tygodnie temu. Kilka dni temu w rozmowie z "DNA" powiedziała, że nie rozumie, dlaczego jest przetrzymywana. - Dlaczego policja trzyma mnie na posterunku? Dlaczego oni chcą mnie wysłać do Polski? Moje dziecko urodziło się tutaj. Chcę indyjskiego obywatelstwa - powiedziała kobieta. Przekonywała, że nie ma bliskich w Polsce, że zanim przyjechała do Indii przez pięć lat poznawała ich kulturę. - Ja kocham ten kraj i kulturę - powiedziała.
Jak informują indyjskie media rozpoczęła się już procedura deportacji kobiety.