Dramatyczne wspomnienia górnika, który przeżył wypadek w kopalni Mysłowice-Wesoła
- Wydaje mi się, że zostałem uderzony kablem w głowę, hełm pękł i rzuciło mnie na ziemię - powiedział w TVN 24 Julian Kwiatkowski, górnik, który ocalał w wypadku w kopalni Mysłowice-Wesoła. Trzech jego kolegów zginęło.
28.08.2013 | aktual.: 28.08.2013 14:04
Do wypadku doszło w poniedziałek nad ranem w kopalnianym szybie. 320 metrów pod ziemią górnicy montowali kable energetyczne. Ważący ponad 5 ton 300-metrowy kabel spadł na klatkę urządzenia wyciągowego, raniąc wszystkich czterech pracowników znajdujących się w szybie. Tylko jeden z poszkodowanych - Julian Kwiatkowski - przeżył wypadek - trafił do szpitala z licznymi obrażeniami.
Jak relacjonuje TVN 24 Julian Kwiatkowski był przez cały czas przytomny. - Chwila, moment, spadła duża ilość kabla. Nie wiem, jakim sposobem i jak się to stało. (Spadła) na głowicę szybu - opowiadał mężczyzna w rozmowie z TVN24. - No, i pogniotło wszystkie te daszki, zabezpieczenia. Daszki mają jakąś tam wytrzymałość, ale tutaj nie wytrzymały - dodał.
- Wydaje mi się, że zostałem uderzony kablem w głowę, hełm pękł i rzuciło mnie na ziemię - mówił. - Były dwie barierki, a kable zawisły niewiele nade mną. Te barierki, można powiedzieć, uratowały mi życie - dodał.
Mężczyzna opowiadał, że gdy czekał na pomoc było mu zimno. - Leżałem na tych blachach, woda. Trzepało mną - opowiadał. - Leżałem tam, sztygar mnie pocieszał: "już jadą, już jadą", a człowiek jednym uchem słuchał, bo wyczuwa, jak jedzie klatka na dół... różnica powietrza. Pocieszał mnie i za to mu dziękuję - mówił wzruszony Kwiatkowski.
Mężczyzna powiedział, że gdy ratownicy przybyli na miejsce wypadku ratowali najpierw jego, bo "dawał oznaki życia".