Dramat w służbie zdrowia? PiS alarmuje, Kopacz uspokaja
Szpitale tracą płynność finansową, mnożą się strajki pracowników służby zdrowia, wydłużają się kolejki - alarmuje PiS. Pod każdym względem jest lepiej niż dwa lata temu - odpowiada minister zdrowia Ewa Kopacz.
Na wniosek klubu parlamentarnego PiS w sejmie odbyła się dyskusja w sprawie dramatycznej sytuacji w służbie zdrowia.
Jak podkreślił w imieniu wnioskodawców Czesław Hoc (PiS), na koniec drugiego kwartału tego roku szpitale i przychodnie miały ponad 9 mld zł długów. - Rosną zobowiązania wymagalne, NFZ nie płaci za nadwykonania, dramatycznie wydłużają się kolejki na leczenie, na niektóre zabiegi czeka się latami, na wizytę u specjalisty - po kilka miesięcy. Mnożą się strajki pracowników służby zdrowia, a rząd wykreśla z ustawy zapis gwarantujący pracownikom 40% nadwyżki kontraktu na podwyżki dla personelu - wyliczał Hoc.
Podkreślił, że w budżecie nie ma zabezpieczonych środków na tzw. plan B ratowania szpitali (dotyczący przekształcenia placówek w spółki)
, który - jego zdaniem - jest wysoce nieodpowiedzialny i wymuszany na samorządach.
Według minister zdrowia Ewy Kopacz mówienie o dramatycznej sytuacji w służbie zdrowia jest "budowaniem słupków poparcia na straszeniu pacjentów", co uznała za nieetyczne. Podkreśliła, że obecnie sytuacja jest znacznie lepsza niż dwa lata temu, gdy rządziło PiS.
- Dziś będziemy demonstrować pierwszy śmigłowiec z nowej floty Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, zakupiono 200 nowych ambulansów, kolejnych 600 przybędzie w ciągu trzech lat. Przeznaczamy 500 mln zł więcej na ratownictwo przedszpitalne, wprowadziliśmy nowy algorytm dzielenia funduszy (funduszy NFZ, rozdzielanych między poszczególne regiony) - mówiła Kopacz.
Przypomniała, że obecnie więcej wydaje się m.in. na chemioterapię niestandardową, dopłaty do leków. Podkreśliła, że zobowiązania wymagalne szpitali wzrosły jedynie w obszarze zobowiązań wobec pracowników. - Macie państwo lekarzy, krócej pracujących za bardzo dobre pieniądze; nie widziałam lekarza, który nie przyznałby, że teraz zarabia lepiej niż dwa lata temu - przekonywała minister zdrowia.
Poinformowała, że na przekształcenia szpitali, czyli tzw. plan B, przeznaczono 55 mln zł z rezerwy Ministra Finansów, a 350 mln zaplanowano na ten cel w przyszłorocznym budżecie.
Mówienie przez PiS o strajkach w służbie zdrowia uznała za hipokryzję. Przypomniała, że w 2007 r. protestów personelu medycznego było nieporównywalnie więcej niż obecnie. Szpital w Radomiu, gdzie strajk był najgłośniejszy, jest według Kopacz przykładem jednostki źle zarządzanej, z której pacjenci są niezadowoleni, kontrakt wykonywany jest tam w 50%, a koszty personalne wynoszą 80%.
Kopacz podkreśliła, że nie ma i nie będzie przyzwolenia na odchodzenie od łóżek pacjentów. - Pacjent nie może być kartą przetargową przy roszczeniach finansowych - zaznaczyła. - Może warto byłoby ponadpolitycznie zadbać o pacjenta, patrząc racjonalnie na wydatki szpitali - mówiła.