Dramat trwał 12 godzin, córka krzyczała: to mój tata!
Po prawie 12 godzinach zakończył się dramat 12-latki, przetrzymywanej najpewniej przez ojca w kancelarii prawnej na przedmieściach Sydney. Mężczyzna, który groził, że wysadzi budynek, został zatrzymany - poinformowała policja.
06.09.2011 | aktual.: 06.09.2011 15:26
We wtorek rano 52-letni mężczyzna wszedł z dziewczynką do kancelarii prawnej znajdującej się obok sądu rodzinnego na przedmieściu Parramatta i powiedział jednej z pracownic: "Zadzwońcie do prokuratora generalnego. W plecaku mam bombę".
Po prawie 12 godzinach "negocjacje załamały się" i policja wkroczyła do budynku - wyjaśnił komisarz Denis Clifford. - Doszliśmy do etapu, w którym musieliśmy coś zrobić - dodał.
Mężczyzna, który przetrzymywał dziewczynkę jako zakładniczkę, został zatrzymany. - Dziewczynka jest bardzo zdenerwowana i wydaje się zmartwiona, co jest zrozumiałe. Ale poza tym nic jej się nie stało - powiedział Clifford.
Obecnie pirotechnicy sprawdzają, czy plecak zawierał materiał wybuchowy.
Lokalne media utrzymują, że mężczyzna jest ojcem dziewczynki, jednak policja odmawia udzielenie informacji na ten temat. Według reportera telewizji Sky, gdy 12-latkę prowadzono do karetki pogotowia, krzyczała: "To mój tata!".
Media informują, że mężczyzna walczył o prawo do opieki nad córką.