Drag King Show w Polsce
Mówiąc o Samie, Ingo czy Trevorze, trudno jednoznacznie określić ich płeć.
17.02.2005 | aktual.: 17.02.2005 10:59
Wychodzą oni bowiem z założenia, że płeć biologiczna (sex)
nie pokrywa się z płcią kulturową (gender). Kiedy wiec Ingo po raz kolejny usłyszał skonsternowanego sprzedawcę, który nie wiedząc, jak ma się do niego zwrócić, zrezygnowany rzucił: „whatever” (cokolwiek), niewiele myśląc, założył klub dla wszystkich, którzy idąc do toalety, zastanawiają się które drzwi wybrać.
Londyński Wotever Club uchodzi za jedną z najpopularniejszych londyńskich scen cross-dressingowych. W najbliższą sobotę, Ingo i Trevor, twórcy i performerzy tej sceny, przyjadą do warszawskiego Le Madame na otwarcie polskiego oddziału. W towarzystwie polskich performerów i performerek zaprezentują drag king show i szalone performance.
Jak podkreślają pomysłodawcy imprezy Katarzyna Szustoff i Łukasz Chotkowski, Wotever ma być prawdziwą republiką wolności dla wszystkich miłośników świetnej zabawy: gejów, lesbijek, drag kings, drag queens, transseksualistów i transwestytów, heteroseksualistów, ludzi związanych z performing arts.
– W Polsce nadal panuje głód na tego typu imprezy, w przeciwieństwie do Anglii, gdzie jest ich sporo. Jednak Wotever ma misję, przez performance próbuje przekazać miłość i tolerancję. Warto podkreślić, że wszyscy performerzy Wotever w Londynie i u nas występują zupełnie za darmo. Wystepują, bo kochają to. W Polsce drag queen inkasują horrendalne sumy za występy i dobrze, jednak nam chodzi o inne rzeczy – twierdzi Szustoff.
Historia performanceów i cross dresingowych imprez sięga lat 80. i nieodłącznie wiąże się z ruchem queer. Teoria queer, rozwinięta przez Judith Butler, profesor uniwersytetu w Berkeley, przekonuje, że wszelkie podziały płciowe są czymś sztucznym, a nasza płeć kulturowa nie musi odpowiadać płci biologicznej.
– Ludzie tacy jak Ingo czy Sam określają się mianem transgender – mówi Sylwia Derwisz, kulturoznawca i absolwentka Gender Studies przy UW. – Nie godzą się na podziały, bawią się swoją płcią poprzez przebieranki, występy, ale mogą być zarówno homo-, hetero-, jak i biseksualni – dodaje.
Do pojęcia „transgender” z dystansem podchodzi seksuolog Lew Starowicz; tłumacząc je zaburzeniami identyfikacji płciowej. – Być może w przyszłości znajdzie się dla nich miejsce w sformalizowanych kategoriach płciowych, tak jak to było z homoseksualistami – przyznaje.
Według Derwisz, polskie wydanie Wotever to kolejny sposób na przełamanie nadal bardzo silnych stereotypów płciowych. – Takie imprezy dodają świeżości życiu klubowemu, ale trzeba pamiętać, że to, co dzieje się w coraz bardziej kosmopolitycznej Warszawie, nie rozkłada się równomiernie na całą Polskę – przyznaje Derwisz.
Organizatorzy liczą na tłumy. – Chcemy wzorem Ingo stworzyć miejsce, do którego mogą przyjść ci, którzy nie bardzo mieli dokąd chodzić. Zapraszamy wszystkich bez względy na seksualność, gender, płeć i wiek. Razem stworzymy genialny show – mówi Chotkowski.
– Chcemy, żeby polskie Wotever stało się, tak jak londyńskie, imprezą cykliczną. Szykujemy się na kwiecień. Już teraz czekamy na zgłoszenia od polskich performerów – dodaje.
U boku londyńskich gości – Ingo i Trevora – wystąpią: diva szwedzkiego undergroundu Małga Kubiak, radykalna Marta Boros, polityczny Broid, muzyczny gość Oskar 200box. Gospodarzami wieczoru jest ponadpłciowa para chot&szu; wizualizacjami i muzyką zajmą się LadyBoy i goście.