Dr Dudek: nie oceniam Kapuścińskiego, ale miał wybór
Według historyka IPN dr Antoniego Dudka i poety Tomasza Jastruna sprawy współpracy Ryszarda Kapuścińskiego z SB nie można oceniać jednoznacznie. Nie podejmuję się moralnej oceny postawy Kapuścińskiego, ale nie można też zamykać sprawy mówiąc "Nie miał wyboru" - mówi Antoni Dudek. Nie usprawiedliwiam tego, ale też nie ganię - podkreśla Jastrun.
21.05.2007 | aktual.: 22.05.2007 16:41
Według informacji "Newsweeka" teczka pisarza została oznaczona przez SB numerem 11630/I. Ryszard Kapuściński otrzymał pseudonimy Vera Cruz i Poeta; w czasie podróży zagranicznych w latach 1967- 1972 miał sporządzać raporty dla wywiadu PRL - pisze "Newsweek". W teczce pisarza w IPN znajduje się - jak informuje tygodnik - kilka analiz sytuacji politycznej w krajach, do których jeździł oraz charakterystyka osób, z którymi się kontaktował. Znalazły się tam również pokwitowania na 350 pesos - pisze "Newsweek".
Dr Antoni Dudek powiedział, że nie podejmuje się moralnej oceny postawy Kapuścińskiego. Jego zdaniem, artykuł "Newsweeka" może być jednak przyczynkiem do dyskusji o cenie sukcesu.
Zdaniem Dudka, nie można też zamykać sprawy słowami, że "Kapuściński nie miał wyboru". Wybór zawsze się ma - uważa historyk.
Redakcja traktuje jako oczywiste, że gdyby on nie zgodził się na współpracę, to na pewno nigdy by już nie wyjechał, nie powstałyby jego prace, książki. Z mojego doświadczenie wynika, że to nie jest takie oczywiste. Znam przypadki osób, które odmawiały współpracy z SB, a po roku, czy po kilku latach dawano im paszport - powiedział Dudek.
Za przykład historyk podał przypadek b. metropolity krakowskiego kardynała Franciszka Macharskiego. Ten przypadek opisał ks. Isakowicz-Zaleski. Ks. Macharski przez kilka lat w czasach stalinowskich odmawiał jakiejkolwiek współpracy, a potem, w 1956 roku, w końcu mu wydano paszport - tłumaczył historyk.
Zdaniem historyka, można jednak zrozumieć też argumentację, że "książki Ryszarda Kapuścińskiego są warte nawet tego, że Kapuściński nic złego nikomu nie zrobił". Ujawnione dokumenty nie pokazują go jako złowrogiego konfidenta, tylko raczej jako człowieka, który pewnych informacji udzielał, ale przede wszystkim dotyczyły one osób za granicą; nie było wprost mowy o szkodzeniu komukolwiek w Polsce - ocenił Dudek.
Dodał, że podoba mu się publikacja "Newsweeka", bo jest "wyważona i konkretna". Tak może wyglądać racjonalne informowanie opinii publicznej o przypadkach współpracy znanych osób z bezpieką. W tym sensie uważam, że dobrze się stało, że te dokumenty zostały ujawnione i dobrze, że zrobiono to w sposób sensowny, bez tendencji do wyolbrzymiania tej współpracy - ocenił Dudek.
Komentując artykuł o współpracy Kapuścińskiego z SB, poeta, eseista i krytyk literacki Tomasz Jastrun powiedział, że "wszyscy trochę to podejrzewali".
Dlaczego? Bo nie można było wtedy być reporterem, który jeździł po świecie, nie idąc na jakieś kompromisy (...) Wskazywać mógł na to również fakt, że Kapuściński absolutnie unikał komentarzy dotyczących lustracji - uważa Jastrun.
W jego opinii podejmując decyzję o współpracy z SB "zawsze jest wybór", ale "jeżeli Kapuściński chciał wykonywać swój zawód, jeździć do tych krajów do których jeździł, to właściwie nie miał wyboru".
Jego zdaniem ujawnienie tej współpracy nie osłabi autorytetu Kapuścińskiego.
Z dokumentów wynika, że nikomu krzywdy nie robił, a to jest rzeczą najważniejszą. Ja bym wolał żeby takiej sytuacji nie było, ale nie mam poczucia, że jego obraz we mnie nagle się zmienił. Tym bardziej, że on sam nigdy nie był tym, który pouczał - zaakcentował Jastrun.