Dożywotnie więzienie dla bezdomnego
Na dożywotnie więzienie skazał wrocławski sąd Piotra W., bezdomnego, oskarżonego o trzy
zabójstwa. Wyrok nie jest prawomocny.
20.04.2004 | aktual.: 20.04.2004 16:19
Sąd skazał też na kary po 3,5 roku pozbawienia wolności znajomych W. - Kazimierza M., który brał udział w pobiciu jednej z ofiar, oraz dziewczyny W. Agnieszki G., która pomagała w ukryciu ciała zabitego.
"Wina Piotra W. nie budzi najmniejszych wątpliwości. Oskarżony działał z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia trzech mężczyzn. Świadczą o tym m.in. narzędzia, jakimi posługiwał się, ilość zadanych ofiarom ran. Posługiwał się nożem i siekierą. Było mu obojętne, czy mężczyźni ci żyją, czy nie" - uzasadnił wyrok sędzia Janusz Menzel. Dodał, że oskarżony zasługuje na najwyższy wymiar kary, jaką można wymierzyć w polskim sądzie.
Do zbrodni doszło w środowisku osób bezdomnych pomieszkujących na działkach we Wrocławiu. Do pierwszego zabójstwa doszło w nocy z 3 na 4 lutego 2001 roku. Piotr W. opuścił areszt śledczy i na Dworcu Głównym spotkał Leopolda T. Razem udali się do lokalu wynajmowanego przez tego przygodnie spotkanego mężczyznę. Tam pili alkohol. Jak powiedział oskarżony, w pewnym momencie Leopold T. rozebrał się i próbował go seksualnie napastować. Wtedy W. chwycił za nożyczki i zadał mężczyźnie kilka ciosów. Kolejne rany zadał mu nożem. Z pomieszczenia oskarżony zabrał czajnik elektryczny, szklanki i 13 zł.
Do kolejnych zabójstw doszło w lutym 2002 roku na działkach we Wrocławiu. Najpierw W. pobił i ranił siekierą bezdomnego, który usnął w altance, a miał kupić alkohol dla oskarżonego. Później oskarżony podpalił prowizoryczny dom, jego ofiara zaczadziła się. Kolejny bezdomny zginął, bo zaczepiał dziewczynę W.
W ostatnim słowie przed sądem Piotr W. wyraził skruchę i przeprosił za popełnione zbrodnie. Dodał, że gdyby mógł cofnąć czas, "do zabójstw by nie doszło".