PolskaDożywocie za zagłodzenie dziecka? - śledztwo wznowione

Dożywocie za zagłodzenie dziecka? - śledztwo wznowione

Wrocławska prokuratura wznowiła śledztwo w sprawie rodziców zagłodzonego na śmierć 14-latka. Wcześniej zostali oni oskarżeni o nieumyślne spowodowanie śmierci syna i groziło im do 5 lat więzienia. Teraz zarzut ten może zostać zmieniony na "zabójstwo w zamiarze ewentualnym", za co grozi nawet dożywocie.

23.03.2006 | aktual.: 23.03.2006 15:42

Prokuratura nadal bada też sprawę niedopełnienia obowiązków przez pracowniczkę Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, która opiekowała się dzieckiem.

14-letni Krzysztof, chory na dziecięce porażenie mózgowe i epilepsję, zmarł w ubiegłym roku z głodu. Jak wynika z aktu oskarżenia, rodzice nie dbali o niego, nie podawali mu jedzenia i leków. Chłopiec był skrajnie wyczerpany, niedożywiony i pozbawiony opieki lekarskiej. W chwili śmierci ważył zaledwie 8 kg. Jak wynika z opinii biegłych lekarzy, "śmierć Krzysztofa miała przebieg typowy dla śmierci głodowej, która charakteryzuje się zamieraniem funkcji życiowych".

Chłopiec pochodził z biednej rodziny, więc Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej (MOPS) przyznał rodzinie K. 600 zł zasiłku. Opiekę socjalną nad dzieckiem od 2001 r. sprawowała Małgorzata B., pracowniczka MOPS-u. Kobieta ostatni raz odwiedziła dziecko na dwa miesiące przed jego śmiercią i niczego niepokojącego nie zauważyła.

Prokurator prowadzący śledztwo skierował do sądu akt oskarżenia, w którym rodzice chłopca zostali oskarżeni o nieumyślne spowodowanie śmierci syna. Jednak akta sprawy zostały wycofane, po tym jak w trybie nadzoru prokuratorskiego aktami zainteresowała się prokuratura okręgowa - powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Leszek Karpina. Dodał, że ta sprawa od początku budziła wiele kontrowersji i była bardzo bulwersująca, również dla prokuratorów.

Rzecznik powiedział, że śledztwo zostało wznowione, zostaną przesłuchani rodzice, lekarze, biegli, pracowniczka MOPS i inni świadkowie.

Rozpatrujemy taką możliwość, aby rodzicom chłopca postawić zarzut zabójstwa w zamiarze ewentualnym. Innymi słowy, nie dając choremu synowi jeść, nie lecząc go, nie podając mu leków, godzili się na jego śmierć - mówił Karpina. Dodał, że grozi za to nawet dożywocie.

Pod koniec stycznia 2006 r. pracownik socjalny MOPS Małgorzata B., po wewnętrznej kontroli w ośrodku, została ukarana naganą za brak należytej staranności i dbałości przy wykonywaniu swojej pracy. Kobieta została też przesunięta do innej pracy w ośrodku.

Prokuratura wcześniej oskarżyła rodziców 14-latka - Bogdana K. i Henrykę K. - o to, że od maja 1990 r. do lutego 2004 r. narazili syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i głodzili go. Rodzice nie stosowali się do zaleceń lekarza. W ciągu 10 lat tylko trzy razy skorzystali z poradni pediatrycznej. Gdy chłopiec trafiał do szpitala, rodzice wypisywali go na własne żądanie. Do umierającego chłopca karetkę pogotowia wezwał jego starszy brat (też z porażeniem mózgowym).

Ojciec chłopca przyznał się do stawianych mu zarzutów. Wyjaśnił jednak, że nie chciał pozbawić syna życia. Do winy przyznała się również matka chłopca, ale odmówiła składania wyjaśnień.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)