Dożywocie za plan zamachu w Wielkiej Brytanii. Służby przeprowadziły "wymagającą" operację
Czterej mężczyźni, którzy planowali w ubiegłym roku zamach terrorystyczny na terenie Wielkiej Brytanii, zostali skazani na dożywocie. By wykryć ich plany, brytyjskie służby utworzyły fikcyjną spółkę i zatrudniły w niej skazanych. To, co przy nich znaleźli, jednoznacznie wskazywało na ich plany.
Szef antyterrorystów w hrabstwie West Midlands Matt Ward ocenił w trakcie postępowania sądowego, że była to "jedna z najbardziej wymagających i ambitnych operacji antyterrorystycznych, jakie kiedykolwiek były podjęte".
Jak dodał Ward, skazani inspirowali się działalnością Państwa Islamskiego, a także chcieli "zabijać i ranić", "promując antyzachodnią ideologię".
Planowany atak miał być inspirowany zabójstwem Lee Rigby'ego, który w 2013 roku został zamordowany w pobliżu bazy wojskowej na południu Londynu. Najprawdopodobniej celem planowanego przez skazanych zamachu miał być obiekt wojskowy lub policyjny.
Mężczyźni usłyszeli wyrok dożywotniego pozbawienia wolności; jeden z nich będzie mógł ubiegać się o zwolnienie najwcześniej po 15 latach, a pozostali trzej - po dwudziestu.
Według sądu i policji skazani inspirowali się islamskim ekstremizmem i nauczaniem Państwa Islamskiego.
Niezwykła operacja służb
Trzech mężczyzn, którzy w komunikatorach internetowych nazywali się "Trzema Muszkieterami", było już wcześniej skazanych na mocy ustawy o zwalczaniu terroryzmu.
W trakcie pobytu w więzieniu mężczyźni byli w kontakcie z innymi osadzonymi, którzy planowali zamach na stadion Manchester United oraz wysadzenie w powietrze samolotu lecącego na transatlantyckiej trasie; zdaniem sądu kontakt ten mógłby przyczynić się do dalszej radykalizacji więźniów. Po odsiedzeniu wyroku zostali jednak wypuszczeni na wolność.
Brytyjskie służby zdecydowały się na ich dalszą obserwację, gdy zorientowały się, że mężczyźni nie zrezygnowali z planów przeprowadzenia ataku. Dwóch z nich zostało wkrótce zrekrutowanych przez stworzoną przez MI5 fikcyjną firmę dostawczą Hero Couriers, która miała przewozić bagaże między lotniskami.
Jak podkreślił w czwartek dziennik "Times", który opisał kulisy operacji, stworzenie przedsiębiorstwa miało na celu zająć im czas na wolności i pozwolić służbom na dokładną obserwację ich działań.
Kiedy w sierpniu ubiegłego roku pracownicy służb pojechali do magazynu, aby dokończyć instalację podsłuchów, odkryli w jednym z samochodów częściowo zbudowaną bombę rurową, tasak do mięsa, na którym wyryto arabskie słowo "kafir" (niewierny), a także atrapę broni palnej. Z kolei w pojeździe ich czwartego wspólnika znaleziono kupiony za 20 funtów miecz samurajski.