Dożywocie dla zabójcy dziewczynki z Góry Kalwarii
Piotr Murawski został ostatecznie skazany na dożywocie z możliwością warunkowego zwolnienia po 50 latach za zabójstwo 12-letniej Ani z Góry Kalwarii. Sąd Najwyższy oddalił kasację obrony od prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Do tragedii doszło w styczniu 2004 r. Zabójca był znajomym rodziców dziewczynki, grał nawet z jej ojcem w amatorskiej drużynie piłkarskiej. Prawdopodobnie dlatego Ania wpuściła go do mieszkania pod nieobecność rodziców.
Według ustaleń śledztwa, Murawski zagroził dziewczynce nożem i ta dała mu pieniądze - ok. 50 euro. Później zgwałcił ją, skrępował i udusił kablem. Następnie próbował podpalić jej ciało, aby zatrzeć ślady zbrodni. Odkręcił też kurki z gazem, licząc na wybuch. Z mieszkania zabrał skórzaną kurtkę i trochę biżuterii - wszystko o wartości ponad 2 tys. zł. W czasie popełnienia zbrodni był pod wpływem narkotyków. Policja zatrzymała go po roku od zabójstwa. Przyznał się do winy.
Obrońca skazanego, mec. Mikołaj Pietrzak, we wniesionej kasacji dowodził, że "sprawca został skazany przy założeniu, iż w momencie popełniania zbrodni był w pełni poczytalny". Natomiast, jak dodał Pietrzak, uzależniony od narkotyków Murawski nie kontrolował swego postępowania.
Zdaniem obrońcy, sąd apelacyjny nie dopuścił uzupełniających opinii biegłych, które mogły prowadzić do uznania "innego stopnia winy skazanego".
Według SN wyrok wydany przez sąd odwoławczy był prawidłowy. Jak zauważył w uzasadnieniu sędzia Krzysztof Cesarz, wszystkie okoliczności sprawy "znajdowały się w polu uwagi sądu", a biegli wydający opinie w sprawie "posiadali informacje o uzależnieniu skazanego".