Dożywocie dla mordercy nastolatki-niewygodnego świadka
Stanisław Ch. odsiedzi dożywocie za zamordowanie w grudniu 2006 r. w Niechobrzu (podkarpackie) dziewczyny, która wcześniej zeznawała w sądzie przeciwko niemu. Sąd Najwyższy nie uwzględnił jego kasacji.
03.03.2010 | aktual.: 03.03.2010 15:49
31-letni dziś Stanisław Ch. był oskarżony o to, że w grudniu 2006 r. razem ze swym 22-letnim kompanem Grzegorzem D. zwabili do samochodu idącą na przystanek Natalię - uczennicę maturalnej klasy rzeszowskiego Zespołu Szkół Technicznych. Ch. miał do niej pretensje, że obciążyła go zeznaniami w procesie o usiłowanie gwałtu na niespełna 15-letniej dziewczynie.
Jak ustalono w śledztwie i na procesie, Stanisław Ch. z kompanem bili Natalię w samochodzie, uderzali jej głową o deskę rozdzielczą auta, powodując liczne urazy czaszkowo-mózgowe.
Gdy broniąca się dziewczyna butem stłukła przednią szybę, Grzegorz D. zarzucił jej na szyję taśmę samoprzylepną i dusił, z pomocą drugiego sprawcy. Po uduszeniu, obaj przeciągnęli ją na tylną kanapę i obnażyli ciało. Potem porzucili je w polu.
W procesie Ch. zarzucano też, że dokonał gwałtu na zwłokach. Nie został za to skazany, bo badania materiału genetycznego nie dały jednoznacznego wyniku. Stanisław Ch. usłyszał wyrok dożywocia, a pomagający mu w zbrodni Grzegorz D. - 25 lat więzienia.
Apelacja nie zmieniła wymiaru kary. W uzasadnieniu wyroku sędziowie mówili, że zbrodnia ta poraża i nie można jej zrozumieć, gdyż zginęła młoda dziewczyna, która w niczym nie zawiniła. Według sądu bulwersujące jest to, że obaj mężczyźni po zabójstwie poszli do pracy i normalnie egzystowali w społeczeństwie. - Takich ludzi trzeba izolować - uznał sędzia.
Obrońca Ch., mec. Maksymilian Solecki wniósł skargę kasacyjną do SN, którą rozpatrzono w środę. Według adwokata, wyrok skazujący jego klienta należało uchylić i sprawę przekazać do ponownego rozpoznania, bo - jak przekonywał - Stanisław Ch. nie miał motywu, by zabić dziewczynę. Utrzymywał, że jego klient nigdy nie groził Natalii w związku z jej zeznaniami, bo te zeznania w istocie nie były obciążające. Przekonywał też, że biegli psycholodzy nie przebadali Ch. Adwokat chciał też obniżenia kary swemu klientowi.
SN oddalił kasację i uznał ją za "oczywiście bezzasadną". Uzasadniając postanowienie sędzia Mirosław Cop podkreślił, że Sąd Najwyższy nie zajmuje się ustaleniami faktycznymi ani wymiarem kary - a tylko takie argumenty podnosił obrońca.
Co do badań psychiatrów, sędzia Cop zarzucił wręcz mec. Soleckiemu, że mówi nieprawdę. - Takie badania były, są w aktach sprawy. Stanisław Ch. był nawet badany tomografem komputerowym, na te badania przeznaczono znaczne nakłady - podkreślił sędzia.