Dowódcy NATO: potrzeba więcej żołnierzy w Afganistanie
Wojskowi dowódcy sił NATO w Afganistanie, którzy spotkali się w Kabulu ze specjalnym wysłannikiem Białego Domu Richardem Holbrookiem, poinformowali go, że potrzebują więcej żołnierzy i wsparcia technicznego, by móc walczyć z nasilającą się rebelią talibów - powiedział dziennikarzom gen. Curtis Scaparotti, dowódca sił USA we wschodnim Afganistanie.
Rebelianci umocnili się w wielu miejscach, zwłaszcza na wschodzie, blisko granicy z Pakistanem.
Dowódca włoskich sił w Afganistanie, gen. Rosario Castellano powiedział Holbrookowi, że również granica z Iranem jest "bardzo nieszczelna" i ani on, ani władze afgańskie, nie dysponują wystarczającymi siłami, by zapobiec przemytowi broni. Według Castellano, Afgańczycy mają tylko 170 żołnierzy na liczącym niemal 1000 km odcinku granicy z Iranem.
Wysłannicy USA zaczynają postrzegać cały region obejmujący wschodni Afganistan i tereny przygraniczne, jako "jedno pole walki" - pisze agencja Reutera.
Delegacja Senatu USA wysłana do Kabulu ostrzegła afgańskiego prezydenta Hamida Karzaja, że "cierpliwość Amerykanów w pewnym momencie się wyczerpie" - powiedział prasie Robert Casey, jeden z senatorów, którzy wzięli udział w spotkaniu z Karzajem.
Według opublikowanego w minionym tygodniu sondażu "Washington Post" i telewizji ABC News, już ponad połowa Amerykanów (51%) uważa, że operacja w Afganistanie nie ma dalszego sensu.
Tymczasem wcześniej w niedzielę szef Kolegium Połączonych Sztabów USA, admirał Mike Mullen, przyznał w wywiadzie telewizyjnym, że sytuacja militarna w Afganistanie się pogarsza; zapewnił jednak, że dowódca stacjonujących w Afganistanie wojsk, generał Stanley McChrystal, nie poprosił na razie o nowe posiłki.
Reuters podkreśla, że oczekiwania dowódców NATO, którzy liczą na wzmocnienie sił amerykańskich w Afganistanie, mogą się okazać bardzo trudne do spełnienia, ponieważ napotkają z pewnością na opór ze strony Kongresu oraz amerykańskiej opinii publicznej.