Dowódca talibów grozi nasileniem ataków na siły międzynarodowe
Główny dowódca afgańskich rebeliantów oświadczył, że bojownicy nasilą w 2007 roku zamachy terrorystyczne na międzynarodowe wojska w Afganistanie i zabiją każdego, kto będzie negocjował z rządem.
Samobójcze zamachy i działania partyzanckie przeciw NATO, Amerykanom i siłom koalicji będą kontynuowane i ich liczba w tym roku wzrośnie. Talibowie spowodują po ich stronie poważne straty - ostrzegł mułła Dadullah w rozmowie z agencją Reutera. Jak podano, agencja skontaktowała się z mułłą przez telefon satelitarny, a miejsce jego pobytu jest nieznane.
Dadullah dodał, że talibowie wykorzystują zimową przerwę w działaniach wojennych, żeby przygotować nową strategię zmierzającą do zadania jak największych strat siłom międzynarodowym. Wkrótce poznają one siłę i strategię wojenną talibów. Będziemy uderzać z taką mocą, że nie będą mieli czasu odpowiedzieć - zaznaczył.
Dadullah wykluczył jakiekolwiek negocjacje z afgańskim rządem. Ci, którzy będą negocjować w imieniu talibów, zostaną zabici - ostrzegł. W Afganistanie stacjonuje ok. 10 tys. żołnierzy kierowanej przez USA sił koalicji i 32 tys. żołnierzy (z 37 krajów) dowodzonych przez NATO Sił Wsparcia Bezpieczeństwa Afganistanu (ISAF). Na początku tego roku Polska wyśle do Afganistanu około 1000 żołnierzy.
Rok 2006 był najbardziej krwawy dla Afganistanu od upadku reżimu talibów w 2001 r. Zginęło około 4 tys. osób, w tym niemal 170 zagranicznych żołnierzy. Bilans okazał się czterokrotnie wyższy niż dwa lata temu.