Dowódca sprawdza nastroje żołnierzy w Afganistanie
Dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar
Skrzypczak bada na miejscu w Afganistanie nastroje polskich
żołnierzy. W najbliższym czasie 11 z nich, z 18. bielskiego
Batalionu Desantowo-Szturmowego, służących w Wazi Khwa, na własną
prośbę wróci do kraju.
24.06.2007 | aktual.: 24.06.2007 10:53
Żołnierze we wnioskach decyzję o wcześniejszym powrocie motywowali obawą o własne bezpieczeństwo, wynikającą ze zbyt słabego, ich zdaniem, opancerzenia samochodów typu humvee, którymi mieli m.in. jeździć na patrole. Nasz kontyngent dysponuje ok. 120 takimi pojazdami, dostarczonymi przez amerykańskie wojsko. Wszystkie mają drugą klasę opancerzenia.
Żołnierze zadeklarowali, że do czasu powrotu do kraju będą wykonywali powierzane im zadania.
Sprawa zaczęła się od rozmowy, w której dwóch podoficerów namawiało innych żołnierzy do złożenia próśb o powrót do kraju; posłuchało dziewięciu. Pięciu żołnierzy wystąpiło później z wnioskiem o wycofanie podań, ale wnioski nie zostały uwzględnione. Minister obrony Aleksander Szczygło uznał, że nie dostaną drugiej szansy, bo "jeśli ktoś raz się nie sprawdził, może w przyszłości zawieść innych".
Na razie cała jedenastka pełni służbę - dziewięciu żołnierzy nadal realizuje działania w Wazi Khwa, a dwóch podoficerów jest w Bagram, gdzie pełnią obowiązki "niebojowe". Wszyscy mają wrócić do kraju tak szybko, jak uda się zorganizować dla nich transport.
Śledztwo, obecnie "w sprawie", a nie "przeciwko", prowadzi żandarmeria wojskowa. Wyjaśniana ma być m.in. rola poszczególnych osób w przygotowywaniu wniosków.
Opinie żołnierzy dotyczące zachowania ich kolegów są podzielone, zarówno wśród tych, którzy są w Afganistanie, jak i tych pozostających w kraju.
To nie był żaden bunt, każdy ma prawo wycofać się, jeśli ma ku temu jakieś powody, jedni świetnie odnajdują się w misjach, innym "klęka psycha" czasem z powodu stresu, czasem strachu, tęsknoty za bliskimi, czy nieporozumień z kumplami, nikt nie lubi robić za mięso armatnie - mówią jedni.
Najpierw błagali o zgodę na wyjazd, a teraz wymiękają, skąd oni ich wzięli, to mają być żołnierze elitarnej jednostki?, współczuję chłopakom powrotu, niezłego narobili "obciachu" - oceniają inni.
Ze statystyk udostępnionych przez MON wynika, że praktycznie podczas każdej misji zdarzają się prośby o wcześniejszy powrót. Liczba tego typu wniosków wynosi od 1,5 do 2,5% ogółu żołnierzy pełniących misję w danej zmianie. Przykładowo, w trakcie misji w Iraku na własny wniosek do kraju wróciło wcześniej 225 żołnierzy. W czasie pierwszej zmiany - 44, drugiej - 16, trzeciej - 45, a obecnej ósmej - 24.
W ocenie wojskowych, swoistym nowym elementem jest jednak to, że w Afganistanie wnioski pojawiły się w większej liczbie w jednym czasie, zwykle bowiem są składane właściwie jednostkowo. Zdziwienie niektórych budzi fakt, że prośby złożyli żołnierze z bielskiej jednostki, która jest w pełni zawodowa.
W Afganistanie służbę pełni obecnie ok. 1200 polskich żołnierzy m.in. z 18. Batalionu Desantowo-Szturmowego z Bielska-Białej, 17. Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza, 10. Brygady Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa, 25. Brygady Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego, 1. Pułku Specjalnego Komandosów z Lublińca, 1. Pomorskiej Brygady Logistycznej, grupy ds. Współpracy Cywilno-Wojskowej (CIMIC), Centralnej Grupy Działań Psychologicznych i Żandarmerii Wojskowej.
Żołnierze stacjonują w kilku bazach, m.in. w Gardez, Sharanie, Wazi Khwa, Ghazni i Kabulu. Do ich zadań należy m.in. wzmacnianie sił państw sojuszniczych w zakresie konwojowania, obrony i ochrony obiektów oraz zabezpieczenia logistycznego, rozpoznanie terenu i obiektów, rozminowywanie terenu i szkolenie afgańskich sił bezpieczeństwa.
Katarzyna Lechowicz