"Dowcipny" dróżnik przeniesiony na inny przejazd
"Dowcipny" dróżnik z Wrzosowa w woj. zachodniopomorskim, który zamykał przerażonych kierowców na torach został przeniesiony na inną stację - podaje serwis "Głosu Koszalińskiego" gk24.pl, powołując się na informację od Beaty Firek, rzecznika Zakładu Linii Kolejowych PKP w Koszalinie.
O sprawie zawiadomiły gazetę dwie czytelniczki. Jedna opowiadała, że wjechała na przejazd, zgasł jej samochód, a dróżnik nie chciał jej pomóc. Co więcej - zamknął szlabany. Kobieta w myślach widziała już nadjeżdżający pociąg. Z torów pomógł jej się wydostać kierowca szkolnego autobusu.
Drugie zdarzenie miało miejsce dwa tygodnie później. Inna czytelniczka gazety zatrzymała się przez zamkniętymi rogatkami. Kiedy zostały podniesione ruszyła, a wtedy zamknęły się ponownie.
Obie kierujące były przekonane, że dróżnik zamknął rogatki celowo, że zrobił im przerażającą lekcję wychowawczą. Dróżnik natomiast uważa, że panie wtargnęły samochodami na tory i złamały przepisy, dlatego on nie ma sobie nic do zarzucenia.
Po publikacji dróżnik został odsunięty od pełnienia obowiązków i został wysłany na urlop. Zamierzał iść do sądu pracy, jeśli zostałby z pracy zwolniony. Związki zawodowe za nim się ujęły i ostatecznie pracy nie stracił, tylko zmienił miejsce jej wykonywania i obowiązki - podaje serwis "Głosu Koszalińskiego".
Teraz dróżnik będzie pracował w Słupsku. Na stacji, w której rozpoczął pracę od 1 grudnia, nie będzie odpowiadał za zamykanie i otwieranie szlabanów.
Zobacz w serwisie internetowym "Głosu Koszalińskiego"