Dowcip polityka FDP wywołał dyskusję o seksizmie
Od ubiegłego tygodnia w Niemczech toczy się burzliwa dyskusja o seksizmie wywołana artykułem młodej dziennikarki tygodnika "Stern", która rok temu stała się obiektem dowcipu ze strony polityka FDP Rainera Bruederle. Sam zainteresowany milczy.
28.01.2013 | aktual.: 28.01.2013 19:24
Tradycyjne spotkania polityków z mediami, odbywające się w poniedziałki po obradach kierownictw partii w Berlinie, tym razem zdominowała nie interwencja w Mali i nie kryzys polityczny w Egipcie czy sytuacja banków na Cyprze, lecz nieoczekiwanie problem seksizmu.
Dyskusję wywołała dziennikarka Laura Himmelreich, która w materiale opublikowanym w najnowszym wydaniu tygodnika "Stern" opisała incydent sprzed roku. Podczas wieczornej rozmowy w hotelowym barze w przerwie obrad Wolnej Demokratycznej Partii FDP, Bruederle spoglądając na biust dziennikarki, miał powiedzieć: "Dobrze by się Pani prezentowała w dirndlu (ludowej sukience bawarskiej z głębokim dekoltem)".
Podczas rozmowy 67-letni działacz FDP zapraszał 29-letnią kobietę na tańce, mówił jej, że "wszyscy politycy tracą głowę dla dziennikarek", a przy pożegnaniu zachowywał się w sposób, uznany przez nią za namolność.
Wyznania Himmelreich wywołały burzę. Na Twitterze swoje zdanie na temat seksizmu od ubiegłego czwartku wyraziło ponad 60 tys. osób, w większości kobiety, opowiadające o swoich bolesnych doświadczeniach.
- Do tej dyskusji powinno dojść dużo wcześniej - mówi były sekretarz generalny CDU Heiner Geissler. Żadna grupa ludzi zamieszkujących Ziemię nie jest w takim stopniu pozbawiona praw i tak dyskryminowana, jak kobiety - ocenił polityk CDU.
W dyskusję włączyła się nawet kanclerz Angela Merkel. Politycy i dziennikarze powinni we wzajemnych kontaktach przestrzegać zasady profesjonalizmu - powiedział jej rzecznik.
Bruederle nie zajął stanowiska wobec zarzutów. Jego partia stanęła murem za politykiem, który niedawno otrzymał nominację na kandydata na kanclerza w jesiennych wyborach do Bundestagu. "Bruederle ma nasze pełne poparcie" - oświadczył sekretarz generalny partii Patrick Doering. Podczas noworocznego przyjęcia FDP w niedzielę w Duesseldorfie, partyjni koledzy przywitali go oklaskami.
Chociaż większość mediów krytykuje zachowanie Bruederle, to nie brak jest także głosów biorących go w obronę. "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" pyta: "Co robiła ta kobieta o północy przy barze?" Autor komentarza przypomina pytanie, które Himmelreich zadała politykowi: "Chciałam dowiedzieć się, jak to jest, gdy polityk w zaawansowanym wieku staje się nadzieją swej partii", by następnie stwierdzić: "Seksizm jest kwestią władzy, to reporterka rozpoczęła tę grę". Chciała wygrać prowokacyjnie potencjałem młodości przeciwko słabości podeszłego wieku - czytamy w "FAS".
Christiane Hoffmann na łamach "Der Spiegel" ostrzega, że każdy niemiecki polityk zastanowi się teraz dwa razy, zanim zabierze dziennikarkę do swego samochodu, co utrudni nawiązywanie kontaktów i doprowadzi do nałożenia środowisku "moralnego gorsetu". "Nie mam ochoty pracować w środowisku, gdzie mężczyźni nie są mężczyznami, a kobiety nie są kobietami, a wszyscy są tylko pracowitymi pszczółkami" - pisze Hoffmann.
A moderator niedzielnego talk-show w pierwszym programie telewizji publicznej ARD Guenther Jauch pyta bezradnie: "Czy można spojrzeć na kobiecy biust?"
90 procent Niemców uważa, że Bruederle powinien przeprosić za swoje zachowanie, jeżeli zarzuty okażą się prawdziwe - wynika z sondażu "Bild am Sonntag".
Redaktor naczelny "Sterna", Thomas Osterkorn, broniąc artykułu swojej koleżanki, powiedział w jednym z telewizyjnych talk-show: "My mężczyźni powinniśmy zachowywać się tak, jak byśmy chcieli, by traktowano nasze żony i córki". "Mądrze powiedział" - komentuje "Sueddeutsche Zeitung".
Z Berlina Jacek Lepiarz