Dotrzymaliśmy słowa. Spełniliśmy obietnicę daną bohaterowi Powstania Warszawskiego
Tak jak obiecaliśmy, spełniliśmy dziś marzenie Powstańca. Stanisław Jan Majewski szukał ludzi, którzy będą zawsze pamiętać o zrywie 1 sierpnia 1944 roku. Byliśmy na Skwerze Pamięci Batalionu AK "Zaremba-Piorun". Właśnie w jego szeregach walczył pan Stanisław. Marzył, by dziś razem z nim w tym miejscu pojawiło się jak najwięcej osób. Udało się w 100 proc.
O przyjście na skwer apelowaliśmy od kilku dni. Prosił też o to osobiście pan Stanisław za naszym pośrednictwem. - Zostało nas z 1200 osób tylko 22. 10 jest "na chodzie". Niedługo nie zostanie już nikt. Chciałbym, aby po naszym odejściu inni pamiętali i przychodzili na skwer pamięci naszego batalionu. To takie moje małe marzenie - mówił Stanisław Jan Majewski w rozmowie z Wirtualną Polską.
Magda Mieśnik, dziennikarka WP, która poznała marzenie pana Stanisława, wspomniała, jak dziś wyglądał poranek, gdy jechała z nim na miejsce spotkania. Powiedział, że jak nikt nie przyjdzie, to pójdą razem na ciastko. Okazało się, że przyszło bardzo dużo osób.
- Jeżeli jest was tutaj tak wiele, to znaczy, że pamiętacie. Są rzeczy, które potrafią łączyć - mówił Marek Kacprzak na Skwerze Pamięci Batalionu AK "Zaremba-Piorun".
- Nasze dotychczasowe spotkania na skwerze były bardzo kameralne. Zostało nas już bardzo niewielu - wspominał pan Stanisław. - Jestem wzruszony, że tyle osób chciało poświęcić swój czas, żeby tu być - mówił. Podziękował w imieniu całego swojego środowiska powstańczego.
- Głos się łamie ze wzruszenia - mówił na miejscu burmistrz Śródmieścia. - Mam nadzieję, że będziemy się tu spotykać w tak licznym gronie - dodał.
Historia pana Stanisława
Gdy wybuchła wojna nie myślał wcale o chwyceniu za broń. Od dziecka chciał zająć się modelarstwem. Najazd Niemców na Polskę w 1939 roku pokrzyżował te plany. Wstępując do Szarych Szeregów cztery lata później dostał się do najmłodszej grupy, tzw. "Zawiszaków".
1 sierpnia 1944 roku wyszedł z domu, nie mając świadomości, że zaraz wybuchnie powstanie. Dopiero widok mężczyzn biegnących po ulicy w biało-czerwonych opaskach przekonał go, że wybiła godzina "W". Pomimo bardzo młodego wieku jego znajomość terenu była nieoceniona, szybko więc stał się strzelcem w plutonie porucznika Stanisława Kuźmińskiego "Skobiga". Pełnił też rolę łącznika dowódcy kompanii.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl