Dotkliwa porażka kandydata PiS
Kandydat PO Krzysztof Żuk wygrywa wybory prezydenckie w Lublinie z 54-procentowym poparciem. Kandydat PiS Lech Sprawka zdobył 46% głosów - wynika ze wstępnych, nieoficjalnych wyników wyborów samorządowych, podanych po godz. 22. Zdaniem politologa prof. Stanisława Michałowskiego z UMCS to potwierdza, że obaj kandydaci mieli bardzo wyrównane szanse.
05.12.2010 | aktual.: 06.12.2010 06:52
Lublin jest bastionem PiS, które ma większość w radzie. Tam też wybory prezydenckie wygrał Jarosław Kaczyński. Dziwi więc, że wybory przegrał kandydat PiS Lech Sprawka. Krzysztof Żuk obiecuje jednak dobrą współpracę z PiS. - Bo Lublin potrzebuje, tak jak i każde inne miasto, zgody i porozumienia w sprawach związanych ze strategią rozwoju miasta i z bieżącym zarządzaniem. A moja osoba jest gwarantem, że tego porozumienia będę szukał - mówił kandydat PO w TVP Info zaraz po ogłoszeniu wstępnych wyników.
Żuk przyznał też, że nie było łatwo wygrać w bastionie PiS. Podziękował mieszkańcom za wybór i obiecał, że jego prezydentura upłynie pod znakiem zgody i porozumienia.- Lublin będzie miał dobrego gospodarza - deklarował.
Zdaniem prof. Stanisława Michałowskiego UMCS, albo nowo wybrany prezydent będzie potrafił porozumieć się z radą miasta dla dobra Lublina i rada będzie z nim współpracowała, albo będzie nieustanny konflikt. - Wtedy przegramy my wszyscy. Zarówno mieszkańcy, radni, jak i sam prezydent - mówi politolog.
Pytany, czy wygrana kandydata PO świadczy o zmianie preferencji elektoratu Lublina, zaprzecza. - Myślę, że elektoraty obu kandydatów bardzo się zmobilizowały - uważa Michałowski. Walka była bardzo wyrównana, więc mogła przesądzić ta część elektoratu kandydatów, którzy przegrali w pierwszej turze, Izabelli Sierakowskiej i Zbigniewa Wojciechowskiego.
Inny politolog z UMCS prof. Wojciech Sokół uważa, że wstępny wynik potwierdza dość wysoki poziom polaryzacji wśród elektoratu lubelskiego. - Wygrał kandydat, którego partia miała większą zdolność koalicyjną, czyli PO. Ponadto wybory były dość mocno upartyjnione, czyli w większym stopniu decydowały szyldy partyjne niż dokonania obu kandydatów - mówi ekspert.
Michałowski zwraca uwagę na słabą, bo zaledwie 31,3-procentową frekwencję. Podczas gdy w pierwszej turze wyniosła blisko 40%.
- Do wyborów w zasadzie poszła niecała jedna trzecia Lublina, więc można powiedzieć, że elektoraty obu partii były dość zdeterminowane - ocenia ekspert. Zauważa, że spora część mieszkańców mogła nie chcieć głosować na żadnego kandydata, zarówno PiS jak i PO.
- Wyborcy uznali, że obaj nie spełniają ich nadziei - mówi politolog. To również wyzwanie dla nowo wybranego prezydenta, aby udowodnić, że rację mieli ci, którzy poszli do wyborów. Pokazać, że będzie dobrym gospodarzem.
Sokół uważa, że najbardziej zdyscyplinowany elektorat to ten, który głosował na obu kandydatów w pierwszej turze.
Kandydat PiS Lech Sprawka wygrał pierwszą turę wyborów (31,87 % głosów), zdobywając o 791 głosów więcej niż Krzysztof Żuk (31,15 %), kandydat PO, pełniący obecnie funkcję wiceprezydenta miasta.
Lecha Sprawkę popiera Przewodniczący Stronnictwa Piast Zdzisław Podkański, który odpadł w I turze wyborów na prezydenta Lublina. Krzysztofa Żuka poparła natomiast PSL.
Frekwencja w drugiej turze wyborów samorządowych na godz. 19 w niedzielę, wyniosła w skali kraju 32,12%, podała Państwowa Komisja Wyborcza.
Anna Kalocińska, Wirtualna Polska