Dotarliśmy do autorki pasków TVP. Jolanta Mokrzyńska pisze też pikantne powieści
Paski TVP Info rozgrzewają do czerwoności opinię publiczną w Polsce. Nam udało się dotrzeć do osoby, która je pisze. Jak się okazuje, jest ona także autorką powieści z odważnymi scenami seksu. - Nie łączę pisania "belek" z literaturą, to są dwie odrębne sfery mojego życia – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Jolanta Mokrzyńska.
Praca Jolanty Mokrzyńskiej w TVP nie jest tajemnicą. Informuje o tym w swojej krótkiej biografii na stronie internetowej Wydawnictwa Sonia Draga, gdzie wydała dwie powieści. - Na "belkach" pracuję dużo dłużej, niż piszę powieści. W TVP od 2007 roku, a na "belkach" od 2010 roku. To dwie różne sprawy, choć oczywiście wieloletnie doświadczenie w pracy z językiem pisanym na pewno ma swoją wagę – mówi Mokrzyńska. O szczegółach swojej pracy w Telewizji Publicznej nie chce jednak rozmawiać.
Dziennikarka ukończyła politologię na Uniwersytecie Warszawskim, wcześniej kaliskie Liceum Ogólnokształcące Sióstr Nazaretanek. "Kilkuletnia praca ze słowami - i wieloletnie fascynacje literackie - stały się inspiracją do podjęcia wyzwania w pisarskiej materii" – czytamy na stronie wydawnictwa o tym, co skłoniło ją do pisania powieści.
Fikcja, a nie pamiętniki
Do tej pory wydała dwie: "Wszystkie świństwa świata" oraz "Co dwa tygodnie do końca życia". - To jest powieść, fikcja, a nie pamiętniki, czy reportaże. Fikcję pisze się na różne tematy, dlaczego nie na temat seksu, który przecież odgrywa dużą rolę w ludzkim życiu? Sama lubię czytać książki, które nie pomijają tej sfery życia i sądzę, że nie jestem w tym upodobaniu odosobniona – mówi o swojej drugiej książce, której fabuła oparta jest na romansie studentki ze znanym pisarzem.
"Mężczyźni, którzy nie potrafią robić minety, są najgorsi. Właśnie taki mi się trafił. Muszę mu oddać, że starał się usilnie, ale im bardziej się starał, tym gorzej mu to wychodziło. Nawet pojękiwał z rzekomego zatracenia, klęcząc przede mną i przed wielkim brązowym biurkiem, na którym siedziałam z nogami na jego ramionach. Tyle, że wszystko robił źle. (…) Może w szkole spał na lekcjach biologii; łechtaczka wciąż miała dla niego zbyt wiele tajemnic" – to jeden z fragmentów powieści.
Nie zarabia na pisaniu
I dalej: "Usta miał całe mokre; niestety nie z powodu mojej ekstazy, a jedynie od swojej śliny. Wstałam z biurka i zgarnęłam majtki z podłogi. Wciągnęłam je dość zgrabnie, nawet nie musiałam podnosić spódnicy." - Odważne sceny w polskiej literaturze się zdarzają. Nie jestem jedyna, ale mam nadzieję, że jestem oryginalna – mówi Mokrzyńska o odważnych scenach w swoich książkach.
Jak przyznaje, obie książki ukazały się w nakładzie sięgającym 5-6 tys. egzemplarzy. - Zapewne z pisania książek w Polsce można się utrzymać, ale nie jest to mój przypadek. I na pewno nie jest on często spotykany. Dlaczego w Polsce czytelnictwo jest na niskim poziomie? To raczej temat na poważne diagnozy socjologiczne albo dywagacje specjalistów. Choć może wcale z czytelnictwem nie jest aż tak źle, jak się mówi? – zastanawia się dziennikarka.
I dodaje: - Wychowałam się w środowisku, które czyta, moi znajomi czytają i zawsze obracałam się w gronie czytającym, ale oczywiście wiem, że są też inne. Trudno mi wypowiadać się na ten temat na podstawie luźnych spostrzeżeń. Może to kwestia przyzwyczajenia, kwestia tego, co wynosi się z domu, ale oczywiście ludzie powinni czytać jak najwięcej, a ci, którzy tego nie robią, zawsze mają przed sobą przyjemność spróbowania.
Nagrobek Gosiewskiego
"Moje majtki zwilgotniały od śliny studenta Baślaka; dobrze, że można było liczyć na ciepły, letni wiatr. Poczułam go pod spódnicą, kiedy dołączyłam do licznego grona zmierzających w tym samym kierunku. W stronę miejsca wiecznego spoczynku ludzi na tyle znamienitych lub ustosunkowanych, by znalazła się dla nich kwatera na najsłynniejszym stołecznym cmentarzu. Cmentarz był wojskowy, ale od nieboszczyków nie wymagano munduru; kiedyś wystarczyła przynależność partyjna, dzisiaj – zasługi dla kultury lub śmierć w katastrofie lotniczej". O nagrobku tragicznie zmarłego pod Smoleńskiem wicepremiera z PiS pisze: "Czy może skończy jak Przemysław Gosiewski, z kiczem złoceń, przyciężką bryłą i portretem w stylu ukraińskich mafiosów?".
Pisarka przyznaje, że jej książki cieszą się zainteresowaniem przede wszystkim kobiet. - W Polsce książki kupują głównie kobiety, ale oczywiście mężczyźni również są czytelnikami. Sądzę, że zwłaszcza moja pierwsza powieść - jako kryminał, może nie do końca czysty gatunkowo, ale jednak kryminał - mogła znaleźć uznanie wśród czytelników płci męskiej. Na moich spotkaniach autorskich, czy targach książki zdecydowanie dominują kobiety – mówi.
Jak informowała "Gazeta Wyborcza", tzw. paski informacyjne w TVP pisze 10 dziennikarek. Poza Jolanta Mokrzyńską są to m.in. absolwentki toruńskiej uczelni ojca Rydzyka oraz pracownice komercyjnych portali i telewizji. Gazeta twierdzi, że "stale odbierają telefony z instrukcjami", które mają płynąć od szefa anteny Grzegorza Pawelczyka (w środę złożył rezygnację z tej funkcji) i bezpośrednio od prezesa TVP Jacka Kurskiego. Za jeden dyżur zarabiają ok. 300 zł. Ich miesięczna pensja to minimum 4 tys. zł miesięczine.
Wiele pasków TVP przeszło już do legendy: "Państwo Tuska oddało 35 mln złotych gangsterom", "Obrońcy pedofilów i alimenciarzy twarzami oporu przeciwko reformie sądownictwa", ”"Agresja i chamstwo – tyle zapamiętamy z dzisiejszej manifestacji przed Sejmem", "Przyjaciele Sorosa radzą, jak obalić polski rząd", "Platforma Obywatelska niezadowolona ze wzrostu znaczenia Polski w świecie".
-.