Dotacja dla gdańskiego barona SLD
Poseł Andrzej Różański, pomorski baron SLD i członek orlenowskiej komisji śledczej, korzysta z państwowych dotacji dla niepełnosprawnych, choć jego roczne dochody przekraczają 200 tys. zł, a inwalidą nie jest - pisze "Gazeta Wyborcza".
Dziennik informuje, ze od 1999 r. Różański otrzymuje nieoprocentowane pożyczki z Zakładowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych firmy developerskiej NDI z Sopotu, w której do niedawna był dyrektorem. NDI zatrudnia grupę osób niepełnosprawnych i jest tzw. zakładem pracy chronionej. Takie firmy zwolnione są z części podatków; muszą za to tworzyć specjalne fundusze, z których mogą korzystać niepełnosprawni pracownicy.
- To forma państwowych dotacji przeznaczona na pomoc niepełnosprawnym - mówi Ludwik Mizera, dyrektor w Państwowym FRON. - Są to chyba jedyne środki publiczne, których wydatkowanie pozostawiono w dyspozycji prywatnych firm. Należą się oczywiście najbardziej potrzebującym - niezamożnym inwalidom.
Podobnie ujmuje rzecz minister pracy i polityki socjalnej. Zgodnie z jego rozporządzeniem kredyty ZFRON są przeznaczone dla "najbardziej potrzebujących niepełnosprawnych" na rehabilitację lub ubezpieczenie. Z oświadczenia majątkowego Różańskiego wynika, że wydał kasę na... remont mieszkania.
Jego zadłużenie w funduszu w 2000 r. wynosiło 35 tys. zł, rok później 43 tys. zł. W zeszłym roku - 27 tys. zł. Ile łącznie pożyczył pomorski baron?
- Nie muszę tego ujawniać. Ale w tej chwili jestem winien funduszowi 50 tys. zł - odpowiada zdenerwowany Różański i dodaje, że "niepotrzebnie zajmujemy się tym tematem". - Korzystam z możliwości, jakie przysługują każdej niepełnosprawnej osobie.
Pomorski baron wraz z żoną - księgową - zarabiają średnio 200 tys. zł rocznie (ponad połowę stanowią dochody posła z NDI). W czasie gdy Różański brał pożyczki z funduszu, na koncie miał kilkadziesiąt tysięcy złotych gotówką. W zeszłym roku zamienił mieszkanie w bloku na dom wart, jak sam deklaruje, ok. 400 tys. zł. (PAP)