Dostanie 30 tys. zł od policji za strzały na Juwenaliach
Ponad 30 tys. zł zadośćuczynienia i
odszkodowania wypłaci Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi 23-latkowi, który niemal cztery lata temu został raniony policyjną
gumową kulą podczas zamieszek w czasie łódzkich Juwenaliów.
20.02.2008 | aktual.: 20.02.2008 16:29
Wynika to z wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi, który oddalił odwołanie policji od wyroku sądu pierwszej instancji w tej sprawie. Orzeczenie to jest prawomocne.
Łódzka policja zapewnia, że w najbliższym czasie pieniądze trafią do poszkodowanego. Policyjni prawnicy przekazali już do wydziału finansów komendy wszystkie dokumenty niezbędne do wypłacenia pieniędzy. Odszkodowanie w najbliższym czasie powinno trafić do poszkodowanego- powiedziała rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Magdalena Zielińska.
W maju 2004 roku w trakcie juwenaliów na osiedlu studenckim łódzkiego uniwersytetu grupa chuliganów wywołała zamieszki. Napastnicy obrzucili policjantów m.in. butelkami i kamieniami. Dochodziło też do przypadków kradzieży. Interweniujący policjanci, w wyniku pomyłki, oprócz gumowych kul użyli sześciu sztuk ostrej amunicji. Dwie postrzelone przez nich osoby - 23-letnia Monika i 19-letni Damian - zmarły. Kilkadziesiąt osób odniosło lżejsze obrażenia, uszkodzonych zostało 10 radiowozów.
Kilka miesięcy po zamieszkach policja zawarła ugody z rodzinami zastrzelonych osób i wypłaciła odszkodowania w wysokości 230 i 200 tys. zł.
19-letni wówczas Mateusz Kamiński feralnego dnia pojawił się na osiedlu, żeby zabrać stamtąd swoje koleżanki. W czasie zajść został raniony gumową kulą w twarz, w okolice ust; kula przeszyła skórę, poraniła dziąsła i zatrzymała się na żuchwie. W szpitalu założono mu 40 szwów. Nastolatek przeszedł operację połączoną z plastyką twarzy, która kosztowała ponad 30 tys. zł.
Negocjacje z policją o odszkodowanie trwały ponad 1,5 roku. W końcu sprawa trafiła do sądu. Powód domagał się od policji 75 tys. zł odszkodowania. Pełnomocnik policji wnosił o oddalenie powództwa. Proces trwał ponad rok.
We wrześniu ub. roku sąd zasądził od Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi na rzecz poszkodowanego 25 tys. zł tytułem zadośćuczynienia i 5,2 tys. zł odszkodowania wraz z odsetkami od dnia ogłoszenia wyroku. W pozostałej części pozew został oddalony. Policja odwołała się od wyroku, ale sąd nie uwzględnił apelacji i obciążył KWP kosztami sądowymi.
Łódzka prokuratura okręgowa zapowiada, ze prowadzone przez nią od niemal czterech lat śledztwo w sprawie zajść na Juwenaliach dobiega końca. Dotąd zarzuty przedstawiono trójce policjantów: oficerowi dyżurnemu sekcji ruchu drogowego i pomagającej mu policjantce, którzy nie sprawdzili rodzaju wydawanej amunicji oraz dyżurnemu komendy miejskiej, który koordynował policyjną akcję.
Są oni podejrzani o nieumyślne niedopełnienie obowiązków oraz nieumyślne sprowadzenia niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób, w wyniku czego śmierć poniosły dwie osoby. Całej trójce grozi do 8 lat więzienia.
Z ustaleń śledztwa wynika, że w czasie tłumienia zamieszek policjantom zabrakło gumowych nabojów. Dyżurny stanowiska kierowania policji polecił zabranie dodatkowej amunicji z magazynów podręcznych różnych jednostek, m.in. z sekcji ruchu drogowego. To właśnie tam wraz z gumowymi nabojami wydano pomyłkowo 25 sztuk ostrej amunicji.
Prokuratura tłumaczyła długotrwałość śledztwa koniecznością wykonania ekspertyz dotyczących odtworzenia i spisania stenogramów z zapisów rozmów z łączności radiowej policji z tragicznego dnia. Te dowody - zdaniem śledczych - pozwalają odtworzyć przebieg akcji.
Po tragicznych wydarzeniach na osiedlu studenckim stanowiska stracili m.in. ówczesny komendant wojewódzki i miejski policji w Łodzi. Specjalny zespół powołany przez kolejnego szefa łódzkiej policji uznał, że policjanci popełnili poważne błędy na etapie planowania zabezpieczenia Juwenaliów - m.in. funkcjonariuszy było za mało, byli niedostatecznie wyposażeni, a dowodzący akcją nie miał doświadczenia.