PolskaDorn: konflikt w PiS wykreował Jarosław Kaczyński

Dorn: konflikt w PiS wykreował Jarosław Kaczyński


B. wiceprezes PiS Ludwik Dorn napisał na swym internetowym blogu, że "niestety, wbrew własnej woli" wraz z Kazimierzem Ujazdowskim i Pawłem Zalewskim stali się "stroną w konflikcie wewnątrzpartyjnym wykreowanym całkowicie niepotrzebnie przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego".

Dorn: konflikt w PiS wykreował Jarosław Kaczyński
Źródło zdjęć: © PAP

18.11.2007 | aktual.: 18.11.2007 20:22

Dorn, Ujazdowski i Zalewski na początku listopada zrezygnowali z funkcji wiceprezesów PiS; wcześniej wystosowali list do prezesa partii w sprawie zmiany sposobu zarządzania PiS. W piątek Jarosław Kaczyński zdecydował o zawieszeniu ich w prawach członków partii i na jego wniosek zostało wszczęte wobec nich postępowanie dyscyplinarne przed Koleżeńskim Sądem Dyscyplinarnym.

B. wiceprezes PiS napisał, że w ciągu niecałego miesiąca od dnia wyborów zmieniła się "radykalnie" jego sytuacja polityczna oraz sytuacja jego partii - "PiS przegrało wybory, choć przegrać ich nie musiało".

"W partii toczy się dyskusja nad przyczynami porażki wyborczej, mechanizmami decyzyjnymi, sposobem przewodzenia partii i kierowania nią, modelem opozycji, który należy wybrać, aby za cztery lata wrócić do władzy. Taka dyskusja jest czymś normalnym, a raczej - powinna być czymś, co silnej, żywotnej partii służy" - napisał Dorn.

Podkreślił, że jest uczestnikiem tej dyskusji. "I, niestety, wbrew własnej woli wraz z kolegami Kazimierzem Ujazdowskim i Pawłem Zalewskim staliśmy się stroną w konflikcie wewnątrzpartyjnym wykreowanym całkowicie niepotrzebnie przez Prezesa Jarosława Kaczyńskiego" - stwierdził b. wiceprezes PiS.

Dorn napisał, że wraz z Ujazdowskim i Zalewski przedstawili prezesowi PiS i Komitetowi Politycznemu partii swą diagnozę sytuacji w partii oraz postulaty naprawy, ale - jak stwierdził - "postulaty te zostały z miejsca i odrzucone bez dopuszczenia nawet możliwości dyskusji nad nimi".

"Wobec tego złożyliśmy rezygnacje z funkcji wiceprezesów partii, bowiem nie sposób sprawować funkcji kierowniczych, jeżeli dezaprobuje się sposób i mechanizm kierowania partią" - podkreślił Dorn.

"Odpowiedzią na tę decyzję były groźby wykluczenia z partii", publiczna krytyka naszej postawy i stanowiska, z którą łączyły się zakazy publicznych wypowiedzi z naszej strony, groteskowe żądania rezygnacji z mandatów poselskich i powstrzymania się od działalności publicznej" - napisał b. wiceprezes PiS.

Dorn napisał, że przykro mu, iż "na czele publicznej kampanii" przeciwko niemu oraz Ujazdowskiemu i Zalewskiemu stanęli: prezes PiS Jarosław Kaczyński, obecny szef klubu PiS Przemysław Gosiewski, sekretarz generalny partii Joachim Brudziński oraz posłowie: Jolanta Szczypińska i Marek Suski.

"Szczególnie mi przykro, że dwie z tych osób do sporu wewnątrzpartyjnego wplątały moją sukę Sabę. Smutek i obrzydzenie budzi natomiast to, że znaleźli się tacy członkowie mojej partii, którzy, kryjąc się za zasłoną anonimowości, atakują mnie w wypowiedziach dla prasy, zajmując się dla celów polemiki wewnątrzpartyjnej nie tylko moim psem, ale także moim małżeństwem, żoną i moim koszem na bieliznę" - napisał Dorn.

Jak ocenił, "ten właśnie poziom polemiki i szczególna jakość argumentacji mimowolnie ujawnia strach, który w każdym sporze przenika tę jego stronę, która moralnie i intelektualnie nie ma racji, nawet jeśli posiada miażdżącą liczebną przewagę".

Odnosząc się do słów Dorna, Suski powiedział, że "nie rozumie intencji autora". Ja się nigdy nie zajmowałem żadnym koszem na bieliznę... Rzeczywiście wypowiadałem się na temat niestosowności przyprowadzania psa do Sejmu i udostępniania mu gabinetu, ale robiłem to pod swoim nazwiskiem - stwierdził Suski.

Jak dodał, on nie spotkał się z "czymś takim", jak kampania wewnątrzpartyjna przeciwko Dornowi. Według niego, rezygnacja Dorna z funkcji wiceszefa PiS była niepotrzebna. To jest kwestia dyskusji wewnątrzpartyjnej - stwierdził Suski.

Dorn napisał też, że ze smutkiem odbiera wezwania do tego, by zszedł z obranej drogi. "Kiedy słyszałem je z ust niedysponowanego ex prezydenta Kwaśniewskiego, w głowie mi nie postało, że już niedługo do identycznej frazeologii i retoryki odwoła się polityk i człowiek, którego niesłychanie wysoko cenię i poważam i będę w przyszłości cenił i poważał, niezależnie od tego, co zajdzie między nami" - napisał Dorn.

Jarosław Kaczyński w rozmowie z tygodnikiem "Wprost", która ukaże się w najbliższy poniedziałek, zapowiada, że jeśli Dorn, Ujazdowski i Zalewski nie zawrócą ze "swojej nowej drogi" będą musieli rozstać się z partią.

Słowa "szacunku i uznania" skierował Dorn do tych "koleżanek i kolegów, którzy nie przyłączyli się do nagonki" na niego. "Wiem z rozmów z tymi właśnie członkami szeroko pojętego kierownictwa partii, że w wielu punktach nie podzielają moich poglądów, ale uważają, iż nawet w przypadku sporu wewnątrzpartyjnego jego strony nie są zwolnione od wzajemnego szacunku" - podkreślił Dorn.

Oświadczył też, że jeśli - co według niego jest "bardzo prawdopodobne" - zostanie z PiS wykluczony, to "w sumieniu" pozostanie nadal członkiem tej partii i nadal, "używając wszelkich środków", będzie robił wszystko, by "przeprowadzono w niej wewnętrzną reformę, która spotęguje jej siłę".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)