Doradca premiera W. Brytanii: referendum ws. UE groźne
Doradca premiera W. Brytanii Michael Heseltine ostrzega, że projekt rozpisania referendum ws. członkostwa kraju w UE może zniechęcić inwestorów do brytyjskiego rynku i podważyć ich zaufanie na lata - podał "Financial Times".
11.01.2013 | aktual.: 12.01.2013 00:57
Lord Heseltine, były wicepremier i wpływowy konserwatywny deputowany, któremu premier David Cameron zlecił przygotowanie raportu na temat metod pobudzenia brytyjskiej gospodarki powiedział w rozmowie z "FT", że referendum dotyczące przynależności Wielkiej Brytanii do UE byłoby groźne w skutkach.
- Może to przypadkowo doprowadzić do wyjścia kraju z Unii Europejskiej - pisze dziennik na swych stronach internetowych, cytując Heseltine'a.
Doradca premiera przytoczył słowa Margaret Thatcher: "Nigdy nie wchodź do pokoju, póki nie wiesz jak z niego wyjść".
- Sądzę, że byłaby to całkiem dobra rada - powiedział Heseltine odnosząc się do obecnej sytuacji i planów Camerona.
Zdaniem Heseltine'a projekt premiera, który zamierza renegocjować warunki, na jakich Wielka Brytanii jest członkiem Unii, a następnie poddać je pod referendum może uruchomić proces, który trudno będzie powstrzymać.
Ponadto atmosfera niepewności, co do statusu Wielkiej Brytanii w UE, może skutecznie odstraszyć inwestorów i zniechęcić ich na długo do brytyjskiego rynku.
- Dlaczego masz ulokować fabrykę (w Wielkiej Brytanii) jeśli nie wiesz na jakich warunkach (Brytyjczycy) będą handlowali z nami w przyszłości? - dodał doradca premiera, wyjaśniając nastawienie inwestorów obserwujących brytyjski rynek.
Lord Heseltine uważa też, że na wyniki referendum mogłyby wpłynąć poczytne, bardzo eurosceptyczne gazety. Jego zdaniem wśród Brytyjczyków powstała "bardzo znacząca siła polityczna", nastawiona negatywnie do UE, a "napędzana przez krajowe dzienniki, które stały się de facto platformą dla propagandy" - powiedział były wicepremier w rozmowie z "FT".
W opinii doradcy Camerona "przyszłość Wielkiej Brytanii w UE byłaby nie do przewidzenia", gdyby doszło do powszechnego głosowania w tej sprawie, ze względu na "propagandowy ogień zaporowy" ze strony eurosceptycznej prasy - pisze "FT".
Negatywne nastawienie Heseltine'a do referendum "będzie postrzegane przez eurosceptyków, jako paternalistyczna postawa proeuropejskich elit, które chcą pozbawić opinię publiczną prawa do zabrania głosu" - komentuje brytyjski dziennik.