ŚwiatDoradca Blaira ds. mediów odchodzi

Doradca Blaira ds. mediów odchodzi

Alastair Campbell, doradca do spraw mediów brytyjskiego premiera Tony'ego Blaira i jedna z głównych postaci sporu między rządem a stacją BBC na temat irackiej broni masowego rażenia, podał się do dymisji.

29.08.2003 17:30

"Uzgodniliśmy 7 kwietnia, że latem definitywnie odejdę i teraz wręczyłem premierowi decyzję o mojej rezygnacji" - napisał Campbell w wydanym w piątek oświadczeniu.

Campbell uważany był za prawą rękę Blaira. Jego wpływ był faktycznie większy niż wynikałoby to z formalnego tytułu - dyrektora ds. komunikacji i strategii. Campbell odpowiadał za publiczną prezentację polityki rządu Blaira, wizerunek rządu, kontakty z mediami i pilnował, by poszczególni ministrowie nie zboczyli z oficjalnej linii. Ratował ich nawet, gdy popadli w tarapaty małżeńskie.

Nazwisko Campbella uważa się za synonim tzw. "spinu", czyli takiego zawirowania wiadomością, by rząd zawsze wyglądał w korzystnym świetle. Rola Campbella nie ograniczała się tylko do swoistego "prasowirówkarstwa", lecz do sterowania informacjami, np. decydowania o tym, która z gazet dostanie przeciek i kiedy co zostanie ogłoszone, a także wytyczania strategii. Był przyjacielem i zaufanym doradcą Blaira.

Campbell ma opinię znakomitego fachowca, a z jego usług korzystał nawet rzecznik NATO w okresie wojny na Bałkanach Jamie Shea. Mówiono o nim, że myśli kategoriami nagłówków prasowych. Zanim związał się z Partią Pracy, pracował w prasie bulwarowej (tabloidach) i przemógł w sobie skłonność do kieliszka.

Ponieważ Campbell tak sprawnie wywiązywał się ze swego zadania, rządowi Blaira zarzucano, że prezentacja, czyli forma, w jakiej przedstawiane są jego inicjatywy, liczy się dla niego bardziej niż ich treść.

W związku z głośnym sporem Downing Street z BBC o tzw. irackie dossier rządu zarzucono mu, że posunął się zbyt daleko, a jego obsesyjne podejście niepotrzebnie dolało oliwy do ognia.

Korespondent BBC Andrew Gilligan zarzucił Campbellowi, że to z jego inicjatywy w irackim dossier brytyjskiego wywiadu opublikowanym przez rząd we wrześniu 2002 r. znalazło się twierdzenie o tym, że Irak gotów jest do użycia broni masowego rażenia w ciągu 45 minut i że Campbell umieścił to twierdzenie wbrew obiekcjom wywiadu.

Twierdzenia te stały się powodem kryzysu w konflikcie BBC z Downing Street, najpoważniejszego od czasu kryzysu sueskiego z 1956 r. Sprawę badała komisja spraw zagranicznych Izby Gmin, która uznała, że Campbell nie ponosi winy za umieszczenia kontrowersyjnego twierdzenia w irackim dossier, choć rząd nadał mu zbyt duży rozgłos.

Z innego dochodzenia prowadzonego przez lorda Huttona badającego okoliczności śmierci rządowego eksperta ds. broni masowego rażenia doktora Davida Kelly'ego wiadomo już, że Campbell, podobnie zresztą jak sam premier Blair, był zaangażowany w zdemaskowanie Kelly'ego. W ocenie komentatorów Kelly został ujawniony po to, by publicznie zaprzeczył twierdzeniom BBC.

W toku postępowania przed komisją Huttona wyszło na jaw, że Campbell nie miał wpływu na treść irackiego dossier, choć przekazał wywiadowi swoje uwagi dotyczące głównie prezentacji niektórych argumentów, ale jego stosunki z BBC były na wojennej ścieżce.

Wraz z Campbellem z Downing Street pożegna się na jesieni jego narzeczona Fiona Millar, która była osobistą asystentką Cherie Blair.

Wicepremier John Prescott w wypowiedzi dla BBC zaprzeczył, jakoby ustąpienie Campbella miało jakiś związek z dochodzeniem sędziego Huttona, ale dochodzenie wydobyło na światło dzienne fakt, że w okresie poprzedzającym wybuch wojny z Irakiem i w jej trakcie był jednym z najbliższych współpracowników Blaira i kluczową postacią tzw. "kuchennego gabinetu", którego faktyczny wpływ na politykę był większy niż ministrów, klubu parlamentarnego lub egzekutywy Partii Pracy.

Odejście Campbella nie jest zaskoczeniem. Mówiło się o tym nieoficjalnie od dawna, ale moment, w którym następuje - przed zamknięciem dochodzenia lorda Huttona - jest źródłem zagadki. Tym bardziej, że Campbell najprawdopodobniej zostanie ponownie wezwany przez komisję.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)