Donald Tusk: obowiązkiem każdego Polaka będzie podnoszenie krzyku
Będę mówił wszystko, co trzeba, żeby powściągnąć politycznych awanturników od takiego już dramatycznego destabilizowania Polski i cieszę się, że po raz pierwszy od długiego czasu mam poczucie, że nie jestem osamotniony - powiedział Donald Tusk, lider Platformy Obywatelskiej, gość "Salonu Politycznego" Trójki.
15.03.2006 | aktual.: 15.03.2006 16:11
Jolanta Pieńkowska: „Partie poszły na wojenkę”, „Kubeł pomyj w Sejmie”, „Sejmu skok na bank” - piszą dzisiejsze gazety. Nie wstyd panu za to, co się dzieje?
Donald Tusk: Nie. Akurat za wczorajszy dzień nie mam powodu się wstydzić, ponieważ wczoraj ktoś głośno…
- Nie pytam o pana. Czy Donaldowi Tuskowi nie wstyd za to, co się dzieje?
- Dlatego mówię, że czując się bardzo często współodpowiedzialny za wszystko, co się dzieje w polskim Sejmie, bo nie można udawać, że nie uczestniczy się w polityce będąc w niej od kilkunastu lat, więc ja się czuję z reguły współodpowiedzialny. A jeśli chodzi o wczorajszy dzień, to nie byliśmy tak jak to chcą niektóre gazety, świadkami wojen partyjnych, tylko byliśmy świadkami…
Niektórzy dziennikarze piszą nawet o bratobójczej wojnie.
- Nie, ja braci nie mam. Ja mam siostrę, która zajmuje się uczciwie ciężkim zawodem nauczyciela. A w Sejmie braci nie mam i Bogu dzięki. Natomiast głośno powiedzieliśmy, a nawet momentami krzyczeliśmy, bo dzisiaj trzeba podnosić krzyk w sytuacji, w której trzy partie stanowiące większość zaczynają być groźne, nie tylko z punktu widzenia opozycji, czy wolnych mediów, chociaż i tego nie można lekceważyć, ale ich awanturnicze podejście do polityki, w tym do gospodarki, zaczyna być naprawdę groźne dla milionów ludzi, którzy bardzo ciężko pracują, dużo ciężej niż posłowie Prawa i Sprawiedliwości na swoje wynagrodzenie.
Dlaczego Platforma nie krzyczała kilka tygodni wcześniej?
- Bo bym zdarł gardło, naprawdę. Podejrzewam, że będzie jeszcze 150 powodów, dla których trzeba będzie ten krzyk podnosić, ponieważ po pierwszych stu dniach, stu kilkudziesięciu dniach władzy: LPR, Samoobrony i PIS-u, widać dzisiaj wyraźnie, że obowiązkiem każdego odpowiedzialnego człowieka za Polskę będzie podnoszenie krzyku.
Tak, a Jarosław Kaczyński mówił wczoraj, że ocieracie się o kompromitację, a Przemysław Gosiewski w Salonie Politycznym Trójki mówił wczoraj: - „pan Donald Tusk jest w takim stanie psychicznym, że jest w stanie powiedzieć wszystko”.
- Tak, jestem w takim stanie psychicznym, że będę mówił wszystko. Będę mówił wszystko, co trzeba, żeby powściągnąć politycznych awanturników od takiego już dramatycznego destabilizowania Polski i cieszę się, że po raz pierwszy od długiego czasu mam poczucie, że nie jestem osamotniony.
Tylko, że wyborcy trochę nie rozumieją, co takiego się stało, że jeszcze kilka miesięcy temu mówiło się o tym, że w Polsce powstanie POPIS-owa koalicja. Wy mówiliście głośno o tym, że jedyną szansą dla Polski jest koalicja Platformy Obywatelskiej i PiS-u. Dziś wygląda na to, że to Prawo i Sprawiedliwość, nawet bardziej niż Samoobrona i Liga Polskich Rodzin jest waszym największym wrogiem.
- Ja nie szukam wrogów, nie mam takiej natury.
Nie spierajmy się o słowa, tylko o meritum.
- Tak, tylko to jest dla mnie o tyle ważne, że chciałem zawsze, aby Polacy skutecznie unikali polityków i władzy, która szuka wszędzie wrogów. Ja również jestem i zaskoczony i rozczarowany, bo naprawdę wierzyłem w sens tego, co do czego się zobowiązywałem przez ostatnie 3, 4 lata, że po wyborach nastąpi przełom dzięki dobrej, mądrej, stanowczej władzy i rzeczywiście sądziłem, że partnerami dla tej władzy będą Platforma i PiS. Dzisiaj jestem szczególnie zaskoczony, bo to, co wczoraj mówiłem o tym, że nie ma już PiS-u, jest tylko wielka Samoobrona i tak naprawdę Andrzej Lepper dzisiaj rządzi polską polityką, szczególnie jeśli chodzi o kwestie gospodarcze, to nie był żartobliwy zwrot…
Przeczytaj cały wywiad