Donald Tusk: nic nie wskazuje, aby śmierć Remigiusza Musia miała związek z polityką
Premier Donald Tusk ocenił, że nic nie wskazuje na to, aby śmierć Remigiusza Musia, technika pokładowego z Jaka-40, który lądował 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku, miała cokolwiek wspólnego z polityką.
30.10.2012 | aktual.: 30.10.2012 17:22
- Nie uzyskamy od prokuratury informacji ze śledztwa, ale wydaje się, że okoliczności czy kontekst dotyczący sprawy tragicznie zmarłego Remigiusza Musia są dość oczywiste, ale nie czuję się upoważniony, nie chcę nikogo ranić i dotykać szczególnie po tak dramatycznej śmierci - powiedział Tusk.
W ocenie szefa rządu, "nic nie wskazuje na to, aby to miało cokolwiek wspólnego z polityką".
Stołeczna prokuratura poinformowała w poniedziałek, że sekcja zwłok Musia wykazała, że popełnił on samobójstwo. Według prokuratury, nie stwierdzono obrażeń, które wskazywałyby na udział osób trzecich. Zwłoki 42-letniego byłego podoficera znalazła żona w piwnicy w bloku w Piasecznie, w którym mieszkali.
Premiera pytano też o możliwość przyznania ochrony pilotowi Jaka-40 por. Arturowi Wosztylowi; oczekiwanie takie wyrażono na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. badania katastrofy smoleńskiej.
- Nie jestem osobą, która decyduje o tym, czy ktoś uzyskuje ochronę czy nie i czy jest taka potrzeba. Wezwania o ochronę w tym kontekście mają na celu wytworzenie dwuznacznej atmosfery wokół - wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują - samobójczej śmierci technika pokładowego Jaka-40 - uważa Tusk.
Jak dodał, pozostawia ocenę "tego na ile potrzebna jest ochrona komukolwiek tym, którzy znają się na rzeczy". - Nikomu nie narzucam ochrony i nikomu nie odmawiam ochrony, jeśli taka potrzeba jest - podkreślił szef rządu.