Donald Tusk: komisja śledcza w obecnej formie wzbudza wątpliwości
Także w przyszłości można mieć wątpliwości, czy komisja śledcza będzie pracowała rzetelnie, obiektywnie, jeśli większość w niej stanowić będzie zawsze grupa reprezentująca większość parlamentarną - powiedział Donald Tusk, lider PO w rozmowie w "Sygnałach Dnia".
09.07.2003 | aktual.: 09.07.2003 10:09
Sygnały Dnia: Panie marszałku, czy powstanie, czy należy powołać sejmową komisję śledczą, która miałaby wyjaśnić tzw. aferę starachowicką?
Donald Tusk: Wszyscy mamy wątpliwości, uzasadnione wątpliwości, czy komisje śledcze w naszych warunkach będą skuteczne. Mamy na razie komisję śledczą w sprawie afery Rywina, efektowną, w tym sensie efektowną, że budzącą duże zainteresowanie. Ta nowa formuła, czyli bezpośrednia transmisja, spowodowały, że cała Polska... no, przesada, ale bardzo dużo Polaków, szczególnie na początku, oglądało z zapartym tchem ten nowy obyczaj w polskiej polityce i w ich zdrowiu, bo przesłuchiwanie podejrzanych o udział w korupcji politycznej przed kamerami to jest już jakaś forma sankcji, jakaś forma publicznego ostrzeżenia dla tych polityków. Ale z drugiej strony po wielu miesiącach działania tej komisji tego efektu końcowego, czyli jakby werdyktu, nie ma i nie sądzę, żeby był. Dlatego komisja śledcza, jeśli w innych sprawach ma mieć sens, powinna chyba działać trochę według innych reguł. Stąd ta uwaga...
Sygnały Dnia: ... Że zanim powstanie komisja, trzeba znowelizować ustawę, na podstawie której komisje mają działać.
Donald Tusk: Tak, ponieważ i w przypadku tej komisji, a także w przyszłości można mieć wątpliwości, czy taka komisja będzie pracowała rzetelnie, obiektywnie, jeśli większość w niej stanowić będzie zawsze grupa reprezentująca większość parlamentarną. Można założyć, że złe rzeczy przez komisję śledczą wyjaśniane będą miały zawsze coś wspólnego z władzą, a władza ma większość w parlamencie. Jeśli ta większość ma mieć też większość w komisji śledczej, to na końcu wyjdzie na to, że partia rządząca ma sama siebie śledzić i wyjaśniać...
Sygnały Dnia: Krótko mówiąc, może blokować te decyzje, które podejmuje komisja, które mogą być niekorzystne dla rządzących.
Donald Tusk: I byliśmy parę razy świadkami takiej sytuacji w tej komisji, która bada aferę Rywina. Nie inaczej byłoby, jak sądzę, w przypadku afery starachowickiej, dlatego z taką ostrożnością podchodzę do powoływania teraz komisji śledczej, zanim byśmy nie zmienili tej ustawy.
Sygnały Dnia: A czy nie będzie wystarczające, jeśli w najbliższy czwartek, bo taka jest zapowiedź, minister spraw wewnętrznych i administracji i minister sprawiedliwości przedstawią przebieg całej tej afery czy ewentualnie wszystkie sprawy z nią związane? Być może wystąpi także premier.
Donald Tusk: Niewykluczone. I dobrze się stało, że w tej kwestii informacji rządu o aferze starachowickiej zgodna jest i opozycja, i sam rząd, bo do nas, do Prezydium Sejmu, trafiły zarówno wnioski Platformy, PiS-u, jak i propozycja prezesa Rady Ministrów, aby tę kwestię starać się wyjaśnić w parlamencie. Ale ja też nie mam złudzeń, że gdyby nie dociekliwość dziennikarzy, w tym przypadku publikacja "Rzeczpospolitej" otworzyła przed opinią publiczną ten problem starachowicki, to być może byłaby mniejsza gotowość do wyjaśniania tej kwestii ze strony premiera i ministra Kurczuka, tym bardziej, że wiedzieli o sprawie od pewnego czasu. Jako opozycja powiem szczerze: nie mamy zaufania w tych sprawach ani do premiera Millera, ani do innych przedstawicieli SLD, choćby dlatego, że te afery dotyczą konkretnie tej partii.