Donald Tusk boi się górników
Górnicy zachowają przywileje emerytalne. Premier odkłada ich likwidację, bojąc się spadku poparcia - informuje "Rzeczpospolita".
25.05.2012 | aktual.: 28.05.2012 10:14
Choć senat przyjął w czwartek bez poprawek ustawę dotyczącą pracy do 67 roku życia osób ubezpieczonych w ZUS, rząd wycofuje się jednak z ograniczenia przywilejów górników.
Już w expose Donald Tusk zapowiadał, że prawo do specjalnych świadczeń zachowają "wyłącznie ci, którzy pracują bezpośrednio przy wydobyciu". Według ustaleń "Rzeczpospolitej", resort pracy ma prawie gotowy projekt ustawy ograniczający ekstrauprawnienia górników. Nie wiadomo jednak, czy kiedykolwiek ujrzy on światło dzienne. - Nie ma woli politycznej. Premier przestraszył się spadających sondaży Platformy - powiedziała osoba blisko związana z rządem.
Władysław Kosiniak-Kamysz oficjalnie przyznaje, że sprawa emerytur górniczych jest w fazie ustalania.
System jest niezwykle hojny dla górników. Jak wynika z najnowszych danych ZUS, na emeryturze górnicy dostają średnio po 3,5 tys. zł miesięcznie. Pozostali otrzymują 1,8 tys. zł, a np. osoby prowadzące firmy – 1,2 tys. zł. Górnicy, jako jedyna grupa zawodowa, mają ustalane emerytury na podstawie starych zasad. Każdy rok ich pracy liczy się niemal podwójnie. Ponadto, też jako jedyni mogą odejść z rynku pracy bez względu na wiek. W efekcie odchodzą na świadczenie, mając średnio zaledwie 48 lat.
Jeśli zmiany w górniczych emeryturach zostaną odłożone w czasie, górnicy będą jedyną grupą społeczną, której nie dotkną żadne ograniczenia.