Dom za pieniądze FOZZ
Meble oraz wyposażenie domu m.in. byłego dyrektora generalnego Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego Grzegorza Żemka, były kupione za pieniądze FOZZ - wyliczała przed sądem prokuratura. Według oskarżenia, z pieniędzy FOZZ Żemek kupił też trzy samochody oraz spłacał swoje wcześniejsze prywatne zobowiązania.
09.02.2005 | aktual.: 15.02.2005 11:57
Były szef Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego Grzegorz Żemek wiele razy wydawał pieniądze FOZZ niezgodnie z ich przeznaczeniem: zamiast wykupywać dług zagraniczny PRL, pokrywał nimi swe zobowiązania, dotował inne firmy, urządzał mieszkanie - wyliczała przed Sądem Okręgowym w Warszawie prokuratura.
Oskarżające w procesie w sprawie afery FOZZ prok. Hanna Więckowska i Beata Sawicka-Felczak szczegółowo opisywały kolejne nielegalne transakcje, jakie zarzucono oskarżonym. Potrwa to jeszcze co najmniej jeden dzień rozprawy - taki jest finał procesu, w którym odbyło się 220 rozpraw, zeznawało 250 świadków, zgromadzono 350 tomów akt. Podczas rozprawy udało się przeanalizować kilkanaście przypadków poleceń przelewu wielomilionowych kwot w dolarach, markach i frankach belgijskich z FOZZ do firm za granicą mimo, że FOZZ nie miał z tymi firmami żadnej umowy.
Prokuratora ocenia, że kwoty te nie służyły statutowemu celowi FOZZ, czyli wykupowi zagranicznego długu Polski, tylko celom tych firm, lub pokryciu wcześniejszych zobowiązań Żemka wobec nich. Nie udało się w środę zakończyć tego wątku, bo rozprawa zaczęła się z opóźnieniem, bo do sądu nie przyszła zastępczyni Żemka w FOZZ, oskarżona Janina Chim. Przedstawionego przez nią zaświadczenia, wystawionego przez lekarza z Polikliniki Lekarsko- Stomatologicznej, sąd nie uznał i nie usprawiedliwił jej nieobecności. Ta sprawa będzie miała dalszy ciąg. Po czterech godzinach rozprawy Żemek oświadczył, że źle się czuje; lekarz sądowy zbadał go, stwierdził wysokie ciśnienie, więc w procesie zarządzono przerwę do piątku.
Prokuratura przy kolejnych zarzutach odtwarzała przebieg operacji finansowych prowadzonych bez księgowania w FOZZ i - w zamierzeniu - zawiłych tak, by nie zostały wykryte. Prowadzono je w oparciu o niesformalizowane stosunki pomiędzy firmami. Zarzuty opierają się na dokumentach zachowanych w innych miejscach niż siedziba FOZZ, wydobytych przez likwidatorów FOZZ, ujawnionych podczas śledztwa, czy na zeznaniach świadków.
Przepływy finansowe, które nie były w FOZZ księgowane, prokuratura łączy z wcześniejszą pracą Żemka w luksemburskim oddziale Banku Handlowego (BHI). Bez wiedzy dyrekcji banku miał tam udzielać gwarancji finansowych i gwarancji kredytów, a pieniądze z FOZZ posłużyły do powetowania strat temu bankowi. "Tak realizowało się powiedzenie, że stare długi trzeba płacić" - mówiła prokuratura. W części te środki pochodziły z polskich central handlu zagranicznego, które współpracowały z FOZZ (m.in. Universal, Rolimpex, Pewex, Impexmetal i Solorz Export-Import). Po operacjach kwoty te były nielegalnie refundowane przez FOZZ tym centralom - twierdzi prokuratura.
Jedna z firm współpracujących z FOZZ to spółka Trust, której - według jednego ze świadków - faktycznym właścicielem był oskarżony w sprawie b. prezes Przedsiębiorstwa Handlu Zagranicznego Universal Dariusz Przywieczerski. W Trust, formalnie to pracownicy spółki, a nie Przywieczerski, byli jej współudziałowcami. Jednak każda z 7 osób ją tworzących podpisała umowę - bez oznaczenia daty - przekazania udziałów Przywieczerskiemu, lub osobie przez niego wskazanej. Spółka więc powstała - jak to ujęła prokuratura - tak, jak w filmie Andrzeja Wajdy "Ziemia obiecana": trzech ludzi interesu spotkało się i powiedzieli sobie: "ty nie masz nic, ja nie mam nic, on nie ma nic - więc razem zbudujemy tu wielką fabrykę".
"Życie podąża za literaturą, a tu zrobiono tak: ja nie dam nic, ty nie dasz nic, on nie da nic - załóżmy więc spółkę Trust, z kapitałem 500 tysięcy dolarów" - mówiła prokurator, która prezentuje stanowisko, że ten kapitał założycielski to pieniądze z FOZZ, których fundusz nie miał prawa przekazywać na takie cele.
Część zarzutów wobec Żemka łączy się z tymi, które postawiono Janinie Chim. Prokuratura dowodzi, że jej podwójne zatrudnienie: w FOZZ i Universalu, pozwalało na dokonywanie przelewów finansowych między tymi podmiotami a spółką Trust. Również ze środków FOZZ spłacono kredyt innego z oskarżonych - Krzysztofa Komornickiego, wzięty formalnie na jego syna Łukasza. Także depozyty składane w różnych bankach przez FOZZ służyły Żemkowi i współoskarżonym do uzyskiwania kredytów. Gdy tych nie spłacano, pieniądze z FOZZ przejmowały banki udzielające tych kredytów.
Odnosząc się do podpisów przedstawicieli FOZZ na różnych dokumentach, prokuratura zauważyła pewną prawidłowość - tam gdzie Żemek dokument podpisał - oskarżony temu zaprzecza. Tam zaś, gdzie Żemek twierdzi, że podpisał dokument - opinia biegłego grafologa to wyklucza.
Za pieniądze FOZZ były też kupione meble oraz wyposażenie domów w Warszawie - m.in. Żemka - dowodziła prokuratura. Oskarżony miał też za środki z Funduszu na wykup zagranicznego długu PRL, kupić trzy fordy sierra. Meble (jak twierdzi Żemek, przeznaczone dla pewnego dyplomaty, które jednak stały w magazynie i tam się niszczyły) oraz stolarkę okienną i bramy garażowe sprowadzono w 1989 r. z Niemiec do Polski przez firmy Ebbinghaus i Komornickiego.
Z Niemiec ściągnięto też poprzez Komornickiego (dawniej znanego w Warszawie dealera samochodowego) trzy fordy - nienowe, ale z zaledwie kilkusetkilometrowym przebiegiem. Jeden był dla Żemka, a dwa pozostałe - dla Zenona Klameckiego i Stanisława Żyłowskiego - wysokich oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych, z którymi Żemek - jak twierdzi - współpracował. Auta zostały kupione oficjalnie dla żon obu mężczyzn. Według dokumentów, kobiety wpłaciły po 7,5 tys. marek niemieckich, podczas gdy - według faktur z Niemiec - auta kosztowały po ok. 30 tysięcy marek każde. Stąd zarzut, że samochody kupiono za pieniądze FOZZ.
Ponadto, wywodziła prokuratura, Żemkowi oraz Chim zarzucono, że za pieniądze FOZZ kupiono dla niej ponad 120-metrowe mieszkanie w centrum Warszawy - oficjalnie dla córki. Jeden ze świadków zeznał przed sądem, że gdy Chim pracowała w Universalu, nosiła się skromnie, mieszkała w 40-metrowym mieszkaniu. Gdy przyszła do FOZZ, jej status radykalnie się polepszył - można powiedzieć od skromnego płaszcza do futra do samej ziemi - mówiła prokuratura.