Dom w ogniu, bo zapaliła świecę dla Whitney Houston
Fanka Whitney Houston, Anne Lomax z Manchesteru, niechcący podpaliła swój dom podczas wieczornego czuwania przy świecach ku pamięci gwiazdy, która zmarła w miniony weekend - donosi brytyjski dziennik "The Telegraph".
16.02.2012 | aktual.: 17.02.2012 02:44
53-latka zostawiła zapaloną świecę przed pójściem do łóżka. Gdy kobieta smacznie spała, ogień najpierw przeniósł się na zasłony, potem szybko zajął stojący w pobliżu sprzęt elektroniczny.
Kobieta obudzona przez czujnik dymu tuż po 2.00 w nocy, natychmiast wybiegła z płonącego domu wraz ze swoimi trzema psami. Na miejscu szybko zjawiła się straż pożarna.
- Siedziałam przed komputerem i słuchałam muzyki, wypowiadając modlitwę za Whitney Houston - powiedziała Lomax. - Byłam jej wielką fanką, wiadomość o jej śmierci mną wstrząsnęła. Zapaliłam świeczkę, by uczcić jej pamięć - dodała.
- Myślałam, że ją zdmuchnęłam, gdy szłam do łóżka. Strach pomyśleć, co by się stało gdyby nie alarm przeciwpożarowy. Mógłam zginąć - powiedziała po wszystkim przerażona kobieta.
Whitney Houston zmarła w sobotę 11 lutego. Jej ciało znaleziono w hotelu w Beverly Hills. Na razie nie jest znana przyczyna śmierci gwiazdy. Służby ratunkowe, które wezwano do hotelu, nie zdołały z nią nawiązać kontaktu i w sobotę o godz. 15.55 (czasu lokalnego) została oficjalnie uznana za zmarłą. Policja oświadczyła, że "nie ma widocznych oznak podłoża kryminalnego" jej śmierci.