Trwa ładowanie...
25-09-2007 08:36

Dom przy Pabianki po raz trzeci został zniszczony przez auto

To była błyskawiczna pobudka dla Krzysztofa Batarowicza i jego 75-letniej matki z ul. Pabianki 16. Wczoraj o godz. 8.30 ciężarówka Star z wysięgnikiem wjechała w ścianę pokoju pana Krzysztofa, czyniąc weń wyrwę. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Lokatorzy obawiają się jednak, że na oszacowanie szkody będą czekać aż siedem dni.

Dom przy Pabianki po raz trzeci został zniszczony przez auto
d3icty1
d3icty1

- Nie było nawet słychać pisku opon, bo samochód zostawiony przez kierowcę na luzie, po prostu zsunął się z pobliskiej górki. Nagle rozległ się trzask pękającej ściany... - wspomina zdenerwowany Krzysztof Batarowicz. - Całe szczęście, że mama była w drugiej części domu, a ja w łazience.

To już kolejny raz, kiedy w obejście państwa Batarowiczów "coś" wjechało. Zaczęło się od beczki na szambo. Kilkanaście lat temu sturlała się spod płotu sąsiadów, którzy mieszkają na górce i zniszczyła ogrodzenie pan Krzysztofa. Potem wbił się w nie barakowóz, przewożący owe beczki. Natomiast dziesięć lat temu jelcz, zaparkowany pod domem sąsiadów, zsunął się z górki i staranował bramę wjazdową oraz całą przybudówkę domu przy ul. Pabianki 16. Chociaż okoliczni mieszkańcy zaczęli się już śmiać, że dom Batarowiczów przyciąga auta jak magnes, nie zaważyło to na dobrosąsiedzkich kontaktach. - Jurek jest w porządku, więc za każdym razem załatwiliśmy sprawę polubownie, bez żadnego ubezpieczyciela - wyjaśnia pan Krzysztof. - Jednak tym razem, nie odpuścimy, bo to nie jest wina sąsiadów.

Rzeczywiście, star, który "zaparkował" wczoraj w salonie, należy do prywatnej firmy, zajmującej się wycinką drzew. Miała ona przyciąć orzech w ogrodzie sąsiadów, który zahaczał o kable elektryczne. Chociaż firmę wynajęło Łódzkie Przedsiębiorstwo Ogrodnicze, jego szef twierdzi, że nie ponosi odpowiedzialności za wyrządzoną krzywdę. - Zawinił operator wysięgnika, czyli pracownik firmy Owczarski Bogdan Firma Handlowo-Usługowa - wyjaśnia Karol Chądzyński, prezes ŁPO.

Właściciel firmy nie chciał komentować sprawy. Wiadomo jednak, że firma jest ubezpieczona w Compensie i to właśnie najbardziej martwi poszkodowanych. - Dzwoniłem dzisiaj do ubezpieczyciela i dowiedziałem się, że na oszacowanie szkody możemy czekać nawet tydzień, a dopiero za kolejne 30 dni dostaniemy pieniądze - martwi się Piotr Drużyński, współwłaściciel domu. - Ciekawe, jak z taką dziurą w ścianie mamy wytrwać przez tydzień.

d3icty1

Jednak Marek Gołębiewski, rzecznik Grupy Compensa, zapewnia, że rzeczoznawca pojawi się u państwa Batarowiczów już dzisiaj. Szkoda zostanie zlikwidowana w ciągu 30 dni, chyba że wcześniej poszkodowani rozpoczną remont i wystawią fakturę. Będzie ona podstawą do zwrócenia im przez Compensę pieniędzy.

Mieszkańcy ul. Pabianki, którzy mają domy na końcu spadzistej ulicy, woleli nie liczyć na ubezpieczyciela. Przez wiele lat pod ich domami kursowały tiry, które skracały sobie drogę do ul. Liściastej. Dlatego w ubiegłym roku na własną rękę zagrodzili przejazd na swojej ulicy. - Nie mogliśmy spuścić dzieci z oka, bo za płotem wciąż kursowały ciężarówki - wspomina pani Aneta z ul. Pabianki. - Teraz mamy święty spokój.

Niestety, państwo Batarowiczowie, mieszkający w połowie ulicy, zaznają spokoju jedynie zimą, kiedy jezdnia jest tak oblodzona, że auta boją się na nią wjechać. - Dobrze, że do zimy już niedaleko - cieszy się pan Krzysztof.

Agnieszka Magnuszewska

d3icty1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3icty1
Więcej tematów