Dolny Śląsk walczy o wielką inwestycję
"W Polsce liczymy się tym razem tylko my" -
mówi wicewojewoda Stanisław Janik. Koreańczycy rozpoczęli
zwiedzanie miejsc przygotowanych pod fabrykę Hyundaia od Dolnego
Śląska. Dziś będą na Węgrzech, a jutro w Czechach. Trwa wyścig o
inwestycję wartą 1 mld zł i o 3 tysiące miejsc pracy! - pisze "Gazeta Wrocławska".
15.10.2003 | aktual.: 15.10.2003 06:28
W wielkiej tajemnicy władze województwa Dolnośląskiego i Wrocławia gościły w poniedziałek 8-osobową delegację koncernu Hyundai.
Najpierw gości zawieziono do gminy Gromadka, położonej na styku dawnych województw: legnickiego i jeleniogórskiego. Legnicka Specjalna Strefa Ekonomiczna ma do dyspozycji obszar 400 ha, z czego 257 ha jest własnością gminy Gromadka. Główny atut Krzywej to bliskość granicy niemieckiej (50 km) i czeskiej. Lokalnym władzom bardzo zależy na zagospodarowaniu tego miejsca, bo w bardzo biednej gminie bezrobocie sięga 22%.
"Jest to piękny, potężny teren. Niestety, ta część legnickiej strefy nie miała do tej pory szczęścia do inwestorów" - mówi Tadeusz Gąsiorowski, wójt Gromadki.
Najpierw miało tu być lotnisko cargo, służące do przeładunku towarów. Potem niemiecka firma Windpower chciała postawić kilkadziesiąt wiatraków wytwarzających prąd. Nic z tego nie wyszło.
"Na inwestycji Koreańczyków zyskałby nie tylko nasz powiat, ale cały region" - zapewniał nas Krzysztof Konopka, starosta bolesławiecki.
Chwilę potem jednak zmarkotniał, bo okazało się, że delegacja odwiedzi jeszcze jedno miejsce - podwrocławskie Kobierzyce.
Władze słynnej z zagranicznych inwestycji gminy przygotowały dla Koreańczyków 240 ha. To grunt już nierolniczy, nadający się pod wielkie inwestycje. Leży nieco dalej od węzła bielańskiego niż brytyjska fabryka Cadbury i amerykański zakład Cargilla. Z informacji "GWr" wynika, że na Koreańczykach te sąsiedztwo zrobiło duże wrażenie. O samopoczucie azjatyckich gości zadbał także Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia. Podobno oniemieli, gdy przy wejściu do ratusza natknęli się na wystawę prac, których autorem jest Salvador Dali. A na koniec wizyty poprosili, by pożegnalny toast spełniono wódką... "Chopin".
"Teraz najważniejsza jest dyskrecja, bo przed podjęciem decyzji inwestorzy bardzo nie lubią rozgłosu. Mogę jednak zapewnić, że nasza propozycja wcale nie jest gorsza od czeskiej czy węgierskiej" - mówi wicewojewoda Stanisław Janik.
Wczoraj wiceprzewodniczący Hyundai Motor Kim Dong Jin rozmawiał w Warszawie z premierem Leszkiem Millerem. Dziś koreańska delegacja pojedzie do Czech, a następnie na Węgry. Nieoficjalnie "GWr" dowiedziała się, że być może w ogóle nie dojdzie do wizyty na Słowacji.