Dolnośląska Spółka Gazownictwa oszczędza na dyżurach
Dolnośląska Spółka Gazownictwa postanowiła oszczędzać na dyżurach.
Do tej pory, gdy w nocy w mieszkaniu ulatniał się gaz, dzwoniono po pogotowie gazowe. Teraz może się okazać, że jedyny wóz interwencyjny, który jest w stanie pomóc, znajduje się w Oleśnicy albo jeszcze dalej.
Do lipca w Oleśnicy, Obornikach Śląskich, Sobótce, Oławie i Wrocławiu w nocy nad bezpieczeństwem mieszkańców czuwało osobne pogotowie gazowe. Od sierpnia zajmuje się tym tylko jedna załoga. Ze statystyki wynika, że w godzinach między 22 a 6 jest tylko kilka zgłoszeń rocznie wymagających bezpośredniej interwencji pogotowia. Może je bez problemu wykonać załoga z Wrocławia – mówi Małgorzata Widłak z Dolnośląskiej Spółki Gazownictwa. Uspokaja, że mieszkańcy mogą spać spokojnie, bo w nocy czas dojazdu z Wrocławia do np. Obornik jest o wiele krótszy niż w dzień. A co jeśli wypadek w Oleśnicy i Wrocławiu zdarzy się w tym samym czasie? Widłak tłumaczy, że w takim przypadku na miejsce drugiego wypadku dojedzie pogotowie sieciowe, które dyżuruje razem z gazowym. Gorzej, gdy oba będą zajęte, a gaz ulotni się w kolejnym miejscu.
Dojadą po godzinie
Jest jeszcze jeden problem. To odległości. Jeśli awarie zdarzą się jedna po drugiej najpierw w Oleśnicy, a potem w Sobótce, samochód pogotowia będzie musiał jechać na ratunek co najmniej 60 kilometrów. A to przecież nie najdalsza miejscowość pod nocną opieką pogotowia z Wrocławia. W dzień gazownicy z Oleśnicy reagują na zgłoszenia z Milicza. W nocy będą to musieli robić ci ze stolicy Dolnego Śląska. A z Milicza do Sobótki jest aż 80 kilometrów. I to przez Wrocław! Nawet w nocy dojazd musi zająć blisko godzinę. Duże miasta to niejedyne miejscowości, do których w razie awarii będą musieli dojechać gazownicy z Wrocławia. Skąd muszą przyjmować zgłoszenia? Tego dyrekcja dolnośląskiej spółki nie chciała nam zdradzić. Okazało się też, że nawet pracownicy ze stolicy Dolnego Śląska jeszcze nie wiedzą, jaki będzie to teren.
Wyliczyli bezpieczeństwo
A wszystko przez oszczędności. Do tej pory nie było problemu, bo część pracowników w nocy pełniła dyżury domowe. To znaczy, że czekali na sygnał o zdarzeniu pod prywatnym telefonem. Od kilku dni nie czekają jednak. Dyżury domowe zaprzestano stosować w wyniku decyzji Państwowej Inspekcji Pracy i zastąpiono je inną organizacją pogotowia gazowego – tłumaczy Widłak. Nie możemy nakazać likwidacji dyżurów – ripostuje Katarzyna Zalas z wrocławskiej inspekcji. Możemy jedynie stwierdzić, że jest niezgodność z kodeksem pracy. Nie ingerujemy w sposób rozwiązania tego problemu. Robi to pracodawca – dodaje. A Dolnośląska Spółka Gazownictwa zamiast zatrudnić nowych pracowników postanowiła zlikwidować dyżury domowe. Jest taniej, ale na pewno nie bezpieczniej. Takie rozwiązanie dziwi nawet gazowników z innych miast. U nas jakiś czas temu też zmieniła się organizacja pracy pogotowia gazowego. Przyjęliśmy jednak zasadę, że nie może ono być oddalone więcej niż 30 minut drogi od ewentualnego miejsca zdarzenia – mówi
Leszek Łuczak z Wielkopolskiej Spółki Gazownictwa. W Poznaniu mamy trzy rozdzielnie gazu i przy każdej jest ekipa pogotowia. W nocy dyżurują dwie. A w mniejszych miejscowościach pełnione są tak zwane dyżury domowe. Nie zwiększyliśmy zasięgu działania poszczególnych ekip– dodaje zaskoczony wrocławskim pomysłem. Pewnie spółka gazownicza doszła do wniosku, że w nocy jest mniej interwencji. To prawda, uszkodzenia zdarzają się przede wszystkim w dzień podczas prac budowlanych. Ale jednak niebezpieczeństwo zawsze istnieje– przestrzega.
Ludzie się boją
To zagrożenie widzą młode mieszkanki Wrocławia. Monika i Ania Knol mieszkają przy ulicy Nobla. W ich sąsiedztwie stoi wysiedlony budynek. We wrześniu 2003 roku, gdy był jeszcze zamieszkany, ktoś ukradł kawałek rurki doprowadzającej gaz. Zagrożenie wynikające z nieszczelnej instalacji było tak duże, że ewakuowano ludzi z klatki, w której mieszkają dwie dziewczyny. Co by było, gdyby wtedy pogotowie gazowe było daleko od Wrocławia – pyta zdenerwowana Monika. Skończyłoby się to tragicznie– dodaje.
Podział obowiązków
Pogotowie - i sieciowe i gazowe zajmują się różnymi częściami instalacji. Sieciowe dba o te jej fragmenty, które doprowadzają gaz do budynków. Są to wszystkie rury idące pod ziemią. Gazowe zajmuje się awariami, do których dochodzi już np. w mieszkaniach, klatkach schodowych i piwnicach. Każda awarię zgłasza się jednak pod numerem 992, czyli w pogotowiu gazowym. Dopiero ono ewentualnie powiadamia sieciowe.
Maciej Czujko, Przemysław Ziółek