Dokumenty kompromitujące ukraińską SB w prokuraturze
Ukraiński opozycyjny deputowany Mykoła Tomenko przekazał Prokuraturze Generalnej tajne dokumenty byłego rezydenta ukraińskiego wywiadu w Berlinie generała Walerija Krawczenki, które mają świadczyć o przestępczej działalności Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU).
27.02.2004 16:28
Tomenko zagroził, że jeśli w ciągu tygodnia nie będzie reakcji Prokuratury, poda do publicznej wiadomości treść tych materiałów.
Należący do centroprawicowej Naszej Ukrainy Wiktora Juszczenki, Tomenko osobiście jeździł do Berlina, aby odebrać materiały Krawczenki. Po powrocie wyraził zdziwienie postawą Prokuratury Generalnej, która odmówiła oddelegowania swego przedstawiciela do udziału w tej misji. Sam Krawczenko ukrywa się. Twierdzi, że poprosi o azyl polityczny w Niemczech, jeżeli prokuratura odmówi wszczęcia śledztwa w sprawie dokumentów, które udostępnił Tomence.
18 lutego, czyli tuż przed wizytą prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy w Niemczech, Krawczenko wystąpił w radiu Deutsche Welle i poinformował, że ma dowody przestępczej działalności ukraińskich władz. Oskarżył SBU i prezydenta Kuczmę o złamanie prawa. Wyraził gotowość uczestniczenia w śledztwie.
Treści ośmiu dokumentów z adnotacją "do użytku służbowego" nie ujawniono. Z wywiadów, które w Berlinie udzielił Krawczenko wynika, że generał podjął decyzję o skierowaniu sprawy do prokuratury z powodu oburzenia, jakie u niego, oficera z 30-letnim stażem, wywoływały niezgodne z prawem polecenia centrali w Kijowie. Dotyczyły one m.in. zbierania informacji o ukraińskiej opozycji, zaprzyjaźnionych z nią niemieckich polityków i ewentualnych sponsorów za granicą. Dodał, że za głównego winowajcę uważa prezydenta Kuczmę, jako zwierzchnika służb specjalnych.
Generał Krawczenko podejrzewa, że takie same polecenia otrzymywali koledzy w innych ambasadach.
Przedstawiciele SBU nazwali rewelacje Krawczenki absurdem. Identycznie wyraził się na ten temat prezydent Kuczma. Podczas konferencji prasowej w czwartek zachęcał Kraczenkę, aby ujawnił treść wyniesionych z ambasady tajnych dokumentów.
SBU twierdzi, że powodem sensacyjnego wystąpienia generała Krawczenki jest zwolnienie go w połowie lutego ze stanowiska radcy ukraińskiej ambasady w Berlinie i odwołanie do kraju. Z pracy zwolniono też Bohdana Sokołowskiego. Sokołowski jest dyplomatą, który w połowie lat 90. pracował z Krawczenką najpierw w ambasadzie w Bonn, a potem w Berlinie. W wywiadzie powiedział, że nie widzi podstaw, aby podawać w wątpliwość informacje generała Krawczenki, gdyż jest on "doskonałym i poważnym fachowcem".
58-letni generał Krawczenko skończył szkołę KGB w Moskwie, w wywiadzie pracował przez 30 lat, m.in. a Afganistanie.