Dogodniejszy rozkład jazdy
Od niedzieli obowiązuje nowy rozkład jazdy
pociągów. Już w lipcu 2004 r. "Głos Wielkopolski" proponował,
żeby pociągi regionalne odjeżdżały o stałej porze. Dzięki temu
pasażerowie znają rozkład na pamięć i nie muszą za każdym razem
sięgać do notatek.
Urzędnicy i kolejarze w 80% spełnili deklaracje, jakie złożyli na łamach dziennika. Pociągi w kierunku Jarocina odjeżdżają w popołudniowym szczycie zawsze 40 minut po pełnej godzinie. Do Wrześni - 41 minut po, do Zbąszynka - 42 minuty po, do Leszna - 45 minut po, do Gniezna 47 minut po pełnej godzinie. Nie udało się tego zrobić na trasie do Krzyża (kursy pociągów pospiesznych), Piły i Wągrowca (linia jednotorowa).
Wielkopolska to jedyne województwo w kraju, gdzie pociągów jest więcej i kursują częściej. Niestety, ten optymistyczny rozkład jazdy obowiązuje tylko do 31 marca. Później połowa kursów jest zagrożona, bo PKP ich uruchomienie uzależnia od większej dotacji.
To nie jest żaden szantaż - zapewnia Łukasz Kurpiewski, rzecznik spółki PKP Przewozy Regionalne. Mamy nadzieję, że osiągniemy porozumienie - zapewnia Marek Woźniak, marszałek woj. wielkopolskiego. Samorząd współfinansuje przewozy.
W Wielkopolsce liczba kursujących pociągów wzrosła do 373 (o 14 więcej niż w tym roku). Przejadą łącznie o milion kilometrów więcej (ponad 9 mln tzw. pociągokilometrów). Najważniejsza informacja jest taka, że w popołudniowym szczycie pociągi ze stacji Poznań Główny odjeżdżają o stałej porze. "Głos" zabiegał o to od półtora roku.
Niestety, istnieje groźba kasacji połowy kursów od 1 kwietnia. Kolej chce na cały rok 83 mln zł, a samorząd daje 48. Nie ma mowy o 83 mln zł. To rozłożyłoby cały budżet - podkreśla marszałek Marek Woźniak. (PAP)