Dodatkowe oddziały brytyjskie jadą do Iraku?
Szefowie międzynarodowych sił koalicyjnych
rozważają wystąpienie o skierowanie do Iraku dodatkowych oddziałów
brytyjskich, w sile około 1300 żołnierzy, przed zapowiedzianymi na
styczeń wyborami w tym kraju - podaje brytyjska prasa.
21.10.2004 | aktual.: 21.10.2004 12:34
Generał John McColl, który zakończył półroczną służbę w Iraku, gdzie pełnił obowiązki zastępcy amerykańskiego dowódcy wojsk koalicyjnych, powiedział dziennikowi "The Times", że może zostać złożona prośba o skierowanie dodatkowych brytyjskich oddziałów do Iraku w ostatnim okresie przygotowań do styczniowych wyborów. Zastrzegł jednak, że na obecnym etapie rozważanie takiej możliwości, to nic więcej jak tylko "roztropne planowanie".
"The Times" ocenia, że perspektywa dalszego zwiększenia brytyjskiego kontyngentu w Iraku może zaalarmować parlamentarzystów i tak już zaniepokojonych spodziewaną decyzją o wysłaniu brytyjskich oddziałów ze względnie spokojnych okolic Basry do amerykańskiej strefy, w rejon na południe od Bagdadu zwany "trójkątem śmierci".
Jak pisze brytyjska prasa, na czwartkowym posiedzeniu rząd podejmie zapewne ryzyko i zgodzi się na prośbę Waszyngtonu o skierowanie brytyjskich żołnierzy do amerykańskiej strefy.
Mimo głośno wyrażanego w ostatnich dniach sprzeciwu, także przez liczną grupę posłów rządzącej Partii Pracy, w rejon na południe od Bagdadu trafi zapewne 650 żołnierzy szkockiego pułku Black Watch. Premier Tony Blair obiecał jednak, że na Boże Narodzenie będę oni już z powrotem w domu.
Na podstawie raportu specjalnej wojskowej grupy, która przeprowadziła rekonesans na terenach, na które mieliby trafić brytyjscy żołnierze, szef Sztabu Obrony Wielkiej Brytanii gen. Michael Walker rekomendował skierowanie Black Watch do amerykańskiej strefy. Gen. Walker ocenił, że brytyjskie oddziały będą też potrzebować ciężkiego, opancerzonego sprzętu, gdy opuszczą Basrę, gdzie obecnie stacjonują.
Minister Obrony Geoff Hoon przedstawi rządowi szczegółowy plan przesunięcia żołnierzy Black Watch w rejon na południe od Bagdadu. Brytyjscy żołnierze mają odciążyć tam amerykańskie oddziały, prowadzące akcję przeciwko rebeliantom w Faludży.
Według dziennika "The Guardian", oddziały Black Watch pozostaną w amerykańskiej strefie dość krótko, a następnie zostaną zastąpione przez oddziały "Scots Guards", które obecnie stacjonują na Cyprze.
Rząd będzie - w ocenie brytyjskiej prasy - bronić decyzji o wysłaniu Black Watch do amerykańskiej strefy argumentując, że prośba w tej sprawie wyszła nie tylko od Amerykanów, ale także premiera tymczasowego rządu irackiego Ijada Alawiego. Rząd odrzuca sugestie m.in. posłów sprzeciwiających się wysłaniu brytyjskich żołnierzy do niebezpiecznego rejonu na południe od Bagdadu, że tak naprawdę decyzja w tej sprawie zapadła już tydzień temu.
Premier i ministrowie stale odpierają także zarzuty, że cała sprawa ma polityczny charakter i jej celem jest udzielenie wsparcia prezydentowi George'owi Bushowi przed amerykańskimi wyborami prezydenckimi, które odbędą się 2 listopada.
Monika Kielesińska