ŚwiatDobry muzułmanin

Dobry muzułmanin

Nie można budować państwa, opierając się na islamie – twierdzi Fethullah Gülen, założyciel największego na świecie muzułmańskiego ruchu edukacyjnego.

Dobry muzułmanin
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

07.04.2008 | aktual.: 07.04.2008 11:19

Ponad 6 milionów zwolenników, 600 szkół w 90 krajach na całym świecie, ponad 100 fundacji – ruch Gülena pod każdym względem wyprzedza „popularne” organizacje, takie jak Hezbollah, Hamas czy Al-Kaida.

Ale w odróżnieniu od nich nie zajmuje się tak widowiskową działalnością jak zamachy samobójcze, ostrzał Izraela albo porywanie samolotów w celu zniszczenia Pentagonu. Ruch Gülena robi rzeczy, które nigdy nie znajdą się w wieczornym wydaniu wiadomości: buduje i prowadzi szkoły, zakłada szpitale i funduje zagraniczne stypendia. – Oni [Al-Kaida – przyp. red.] chcą zapewnić ludziom raj po śmierci, my staramy się zrobić to jeszcze za ich życia – pisze Gülen.

– Ruch Gülena to takie muzułmańskie Opus Dei – mówi „Przekrojowi” Fadi Hakura, ekspert londyńskiego Chatham House. W odróżnieniu od swojej radykalnej konkurencji Gülen nie jest autorem żadnej rewolucyjnej interpretacji Koranu. To, co dla niego najważniejsze, to aktywizacja wiernych. – Według Gülena muzułmanie nie mogą narzucać swojej wiary siłą. Mają świecić przykładem. Mają być jak najlepsi w swoim fachu – dodaje Hakura.

Gülen uważa, że islam nie polega tylko na odmawianiu pięciu modlitw dziennie. „Doktor, architekt czy wykładowca najbardziej przypodobają się Bogu, jeśli codziennie będą przykładać się do pracy” – to słowa Gülena, ale zapewne obiema rękami podpisałby się pod nimi ojciec Josemaría Escrivá de Balaguer, założyciel Opus Dei.

Przez pracę do zbawienia

Trudno się więc dziwić, że pracowici zwolennicy Gülena kontrolują 20 ze 100 największych przedsiębiorstw w Turcji. To właśnie tureccy biznesmeni są głównymi sponsorami ruchu. – Oni mają poczucie, że finansowe wspieranie ruchu to ich religijny i etyczny obowiązek – tłumaczy nam Mustafa Akyol, znany turecki publicysta, a prywatnie zwolennik Gülena. – Ale biznesowe powiązania Gülena stworzyły wokół niego atmosferę podejrzeń.

W Turcji nie ma chyba nikogo, kto by miał neutralny stosunek do działalności ruchu. Dla jednych Gülen jest niemal prorokiem. Drudzy w ogóle nie chcą o nim rozmawiać, bo „to wszystko amerykańsko-syjonistyczny spisek, który ma na celu zniszczenie Republiki Tureckiej” (potem rozmówca rzucił słuchawką). Być może dlatego Gülen uznał, że łatwiej zostanie prorokiem w cudzym kraju, więc od ośmiu lat mieszka w USA.

Już jako 14-letni chłopak wygłaszał kazania w meczecie. W 1966 roku został kaznodzieją w Izmirze, gdzie zyskał sławę jako świetny mówca. – Potrafi godzinami utrzymywać zainteresowanie słuchaczy. To nie jest trybun ludowy, ale raczej dostojny nauczyciel – mówi Mustafa Akyol. W latach 70. na kilka miesięcy Gülen trafił do więzienia za „podważanie systemu republikańskiego”, lecz potem stał się faworytem laickiej elity, która widziała w jego umiarkowanym i prozachodnim islamie konkurencję dla rodzącego się fundamentalizmu.

Gülen dobrze rozumiał nieformalny układ i dwukrotnie (w 1980 i 1997 roku) poparł wojskowe zamachy stanu, które odsunęły od władzy ugrupowania islamskie. Po wyeliminowaniu islamistów wojskowi doszli do wniosku, że Gülen jest już im niepotrzebny, i znów oskarżyli go o podważanie systemu republikańskiego. Gülen, nie czekając na wyrok sądu, wyjechał do USA. Osiodłać globalizację

Dziś Gülen powraca do tego, co według jego filozofii najważniejsze, czyli do edukacji – mówi „Przekrojowi” profesor Hakan Yavuz, autor książek o ruchu Gülena. – Nigdy w historii islamu żaden ruch nie miał takiego wpływu na młodych ludzi – przekonuje Yavuz.

W Turcji działa teraz ponad 150 szkół wybudowanych i prowadzonych przez ludzi należących do ruchu. Są to najczęściej elitarne placówki, w których połowa zajęć prowadzona jest w języku angielskim. Poza tym szkoły te mają wychowywać, dlatego uczniowie mają zajęcia z etyki. – Pomysł Gülena polega na tym, żeby wychować nową muzułmańską elitę. Ci ludzie, odchodząc ze szkoły, nie zrywają kontaktów, tylko tworzą stowarzyszenia, zakładają wspólne firmy i oczywiście działają w ruchu – dodaje Yavuz.

Po upadku Związku Radzieckiego przed ruchem otworzyła się możliwość „edukacyjnej ekspansji” na tereny zamieszkane przez ludy turkmeńskie. Dziś w takich byłych republikach radzieckich jak Azerbejdżan, Turkmenistan, Kirgistan czy Tadżykistan działa kilkadziesiąt gülenowskich szkół średnich, a nawet kilka uniwersytetów. – Jeden z bliskich współpracowników Gülena powiedział mi, że w rządach tych postsowieckich republik jest dziś 13 ministrów, którzy są absolwentami gülenowskich szkół. I Gülen ma numery telefonów do każdego z nich – śmieje się Akyol.

Zagraniczna ofensywa ruchu nie ominęła też Europy (szkoły działają między innymi w Wielkiej Brytanii, we Francji, w Holandii, Danii i Niemczech), Azji Południowo- Wschodniej (Kambodża, Indonezja, Filipiny), a nawet Afryki (Tanzania). Ze względu na kurdyjskie pochodzenie Gülena jego ruch dostał zgodę na prowadzenie czterech szkół w irackim Kurdystanie. Wkrótce ma powstać gülenowski uniwersytet w Kirkuku. We wszystkich szkołach studiuje obecnie ponad 30 tysięcy uczniów. Tym najlepszym ruch Gülena funduje stypendium i wysyła ich na zagraniczne studia.

„Edukacja to klucz do dobrego życia, dobrego również w sensie religijnym. Wykształcony człowiek może lepiej przysłużyć się swojej rodzinie i krajowi, a co za tym idzie Bogu” – pisze Gülen. Profesor Yavuz twierdzi, że taki nacisk na edukację to następstwo innego poglądu Gülena. – On przyjmuje do wiadomości, że globalizacji nie da się powstrzymać. Ale wie, że dzięki odpowiedniemu wykształceniu można ją „osiodłać”.

Dlatego zamiast obwiniać Zachód o całe zło świata (jak to czynią konkurencyjne ruchy muzułmańskie), Gülen apeluje do muzułmanów mieszkających w Europie, aby dobrze wykonywali swoją pracę i w ten sposób świecili przykładem „dobrego muzułmanina”. To, co jeszcze wyraźniej odróżnia ruch Gülena od innych islamskich organizacji,
to stosunek do demokracji.

– Dla islamskich radykałów demokracja idealnie nadaje się do przejęcia władzy, ale już nie do jej sprawowania. Gülen zawsze podkreślał, że demokracja jako najlepszy
system rządów powinna być również dla muzułmanów celem samym w sobie – przekonuje profesor Yavuz.

W jednej ze swoich ostatnich książek Gülen pisze: „My, muzułmanie, obraziliśmy się na Zachód, bo rozwinął się szybciej niż my. Ale zamiast się obrażać, powinniśmy każdego dnia doskonalić samych siebie. Niezadowoleni nigdy nie tworzyli historii”.

Łukasz Wójcik

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)