PolskaDobroczynne widmo Warszawy 1944 roku

Dobroczynne widmo Warszawy 1944 roku

Uważam, że decyzja o rozpoczęciu Powstania w stolicy nie powinna być 69 lat temu podjęta. To oczywiście sąd po czasie, ale równie stary, jak decyzja, bo już wtedy były w kierownictwie podziemia osoby przeciwne godzinie „W” w Warszawie. Nie było fatalizmu, był wybór. Dodam jednak, w okolicznościach zwodniczych - pisze Waldemar Kuczyński w najnowszym felietonie dla WP.PL

Dobroczynne widmo Warszawy 1944 roku
Źródło zdjęć: © PAP/CAF
Waldemar Kuczyński

Czytaj także wcześniejsze felietony Waldemara Kuczyńskiego

Do Powstania pchało pięć lat strasznej okupacji i pragnienie, na pewno powszechne, nie tylko AK-owskiej młodzieży, wzięcia odwetu na Niemcach. Do powstania pchał też sam sens państwa podziemnego, które miało wyjść na powierzchnię właśnie przez próbę sił z wrogiem, w chwili do tego sposobnej. A jaka była najbardziej sposobna, jak nie jego ucieczka przed Rosjanami? Po co to wszystko, ta wielka praca, tyle ofiar, by teraz położyć uszy po sobie i czekać biernie, aż do Warszawy wejdzie Armia Czerwona, słusznie odbierana, jako drugi okupant? Przyjąć tę nową okupację bez zademonstrowania woli niepodległości? Niemożliwe!

Podjęto decyzję najbardziej zgodną z ciśnieniem sytuacji, w tym sensie najłatwiejszą, choć brzemienną w straszliwe skutki. Gdyby czterej wojskowi jej nie podjęli zostaliby – co też jak sądzę brali pod uwagę - uznani za tchórzy i zdrajców. Za tych co zaprzepaścili ostatnią szansę uratowania niepodległości Polski, choć jej już nie było. Ale Warszawa by trwała, a większość z 18 tys. powstańców i 200 tys. cywili, zamiast pójść do ziemi na pięć minut przed końcem wojny, przeżyłaby życie. Salda tego rachunku nie da się uzgodnić, ważne, by widzieć obie części, tak bezstronnie jak to możliwe.Dziś są mocno zachwiane. Uśmiechnięty chłopak ze stenem i dziewczyna z torbą sanitarną, ikony 1 sierpnia przykrywają widmo Powstania, Warszawę 3 października 1944 roku. Jego wymowną ilustracją jest internetowa rekonstrukcja ruin stolicy sfotografowanych z pokładu Liberatora.

Nie potrafię ocenić wartości uśmiechniętego mitu 1 sierpnia, ale wartość widma już tak, bo czułem jego wpływ na wydarzenia w latach 1980 – 1981. Mówi się o nich, jako o karnawale „Solidarności”. Owszem, przeżywaliśmy radość odzyskanej wolności, tym spontanicznej i silniej, im się było młodszym. Faktycznie jednak był to ciąg groźnych kryzysów w zbuntowanej prowincji imperium u szczytu potęgi. I podczas każdego z nich w kręgach kierowniczych i doradczych Związku przewijała się pamięć Warszawy 1944 roku. Nawet się o tym mówiło. Nie wolno zrobić niczego, co by prowadziło do jakiejś formy powtórki! Bardzo na to był wyczulony warszawski powstaniec – Jan Józef Lipski.

Oczywiście, byli w „Solidarności”, nawet w jej kierownictwie także potencjalni powstańcy. Kryzys bydgoski w marcu 1981 roku to była być może prowokacja, jakiegoś betonu w PZPR, bo na pewno nie ekipy Jaruzelskiego. Ale to była także rozmyślna akcja bydgoskiej „S”, kierowanej wtedy przez bardzo radykalnego Jana Rulewskiego. Chodziło o stworzenie sytuacji konfrontacyjnej i udało się lepiej niż zakładano, bo pobiciem Rulewskiego i dwóch innych działaczy przez milicję. W następnych dniach wobec ogłoszenia przez „Solidarność” bezterminowego strajku okupacyjnego kraj stanął faktycznie u progu powstania. Rozdawano biało-czerwone opaski z napisem „Solidarność” i każdy miał wyznaczony rodzaj „punktu mobilizacyjnego”. Była przedziwna determinacja wymieszana ze straszliwym lękiem: "co będzie?" Między innymi pobudzanym pamięcią o losie Warszawy. I ono oddziaływało także na Lecha Wałęsę i solidarnościowych negocjatorów, którzy w ostatniej niemal chwili poszli na kompromis uznany powszechnie za porażkę, ale przyjęty z
ogromna ulgą nie tylko w Warszawie, ale w całym kraju. Dobroczynne widmo zamordowanej Stolicy z 3 października 1944 roku i przestroga ponad 200 tys. przedwcześnie nieżywych warszawiaków czuwały nad nami we wszystkich kryzysach czasu Polski Ludowej.

Waldemar Kuczyński specjalnie dla WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (224)