Dobre imię, ale nie to
Opierając się na podziemnej gazetce dziennikarz Zenon Złakowski pomylił imię sędzi i sprawę sądową z okresu stanu wojennego. Co zrobił sąd? Skazał go na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu i obarczył odpowiedzialnością za naruszenie autorytetu wymiaru sprawiedliwości - pisze "Rzeczpospolita".
Zenon Złakowski to długoletni dziennikarz Radia Olsztyn. Od początku aktywnie działał w "Solidarności". Odszedł z radia w stanie wojennym. Trzy lata przed emeryturą Złakowski wrócił na etat do rozgłośni. W tym czasie gromadził materiały do książki opisującej historię olsztyńskiej "S".
Emerytowana sędzina Małgorzata Jurczyńska w latach osiemdziesiątych orzekała w Sądzie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Olsztynie. Jej mąż Adam Jurczyński sądził w dwóch najgłośniejszych sprawach lat osiemdziesiątych w Olsztynie. Oskarżeni w nich byli działacze "Solidarności" z oponiarskiego Stomilu oraz naukowcy i studenci z Akademii Rolniczo-Technicznej. Jednak to nie sędzia Jurczyński wystąpił przeciwko dziennikarzowi z oskarżeniem do sądu, ale jego żona Małgorzata. Poczuła się poniżona i pomówiona fragmentem książki, w którym padło jej nazwisko, ale z innym imieniem - podaje "Rzeczpospolita".
Stronę 109 książki rozpoczyna akapit ze zdaniem "do szczególnie gorliwych sędziów z Sądu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Olsztynie należała sędzia Krystyna Jurczyńska. Złakowski tłumaczy, że przytoczył tą informację za podziemnym pismem "S" "Rezonans" z października 1982 r. Nie podał jednak źródła informacji ani jej nie zweryfikował - pisze dziennik.
Według gazety, ostrołęcki Sąd Rejonowy potraktował sprawę z całą surowością. Przewodniczący sędzia i dwójka ławników uznali dziennikarza winnym pomówienia i skazali na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Złakowski miał też zamieścić przeprosiny w prasie i zwrócić sędzinie 454 zł kosztów procesowych. Związek Sybiraków nie dostał nic. Sędzi to nie wystarczyło. Zażądała od Złakowskiego 50 tys. zł odszkodowania i wystawiła mu "wezwanie do zapłaty".
4 marca w "Gazecie Wyborczej" zamieścił wymagane przez sąd przeprosiny. Kosztowały go połowę miesięcznej emerytury. Pięćdziesiąt tysięcy jest dla niego i żony, także emerytki, kwotą astronomiczną. "Przyznaję, że zamieszczona informacja była nieprawdziwa. Ale ona w niczym nie uwłaczała sędzinie Małgorzacie Jurczyńskiej" - dodaje Złakowski. Małgorzata Jurczyńska z prasą nie rozmawia - pisze "Rzeczpospolita". (PAP)