Do wojny trzeba dwojga
Platforma Obywatelska wydała Samoobronie wojnę totalną. Na Opolszczyźnie do frontalnego starcia chyba jednak nie dojdzie, bo tej partii tu... nie ma.
12.03.2004 | aktual.: 12.03.2004 09:04
Samoobrona jako partia przestała istnieć w naszym regionie prawie rok temu po serii spektakularnych sporów między dwoma jej posłami: Zenonem Tymą i Józefem Tomalą a liderem partii - Andrzejem Lepperem. Tyma zarzucił Lepperowi porzucenie programu na rzecz doraźnych korzyści z sejmowych gier. Próby przywołania posła do partyjnego porządku podjęte przez Leppera jednak zawiodły.
Gdy z Samoobrony odszedł także Tomala, lider partii rozwiązał radę wojewódzką partii. Wyjeżdżając z Opola Lepper zapowiadał rychłe odtworzenie regionalnej "czapki", jednak do dziś na oficjalnej stronie internetowej "S" Opolszczyzna pozostaje jedynym regionem bez władz wojewódzkich.
Odkąd poseł Tyma przestał własnymi pieniędzmi opłacać koszty funkcjonowania biura partii w Opolu, także i ono zniknęło. O Samoobronie, drugiej dziś sile politycznej w Polsce, nie słyszano nawet w informacji telefonicznej.
Henryk Tylak, jeden z trzech radnych wojewódzkich wybrany z listy Samoobrony: - Cała nasza trójka radnych działa w sejmiku zgodnie z wytycznymi, które ujęte zostały w programie i zasadach partii. Wiem jednak, że mamy dziś sytuację w partii dość nieciekawą. Są wprawdzie władze krajowe, nie ma natomiast struktury wojewódzkiej. Z tego co wiem, w kilku powiatach i gminach Samoobrona działa. Ale czy ktoś ma spis osób pełniących funkcje, to nie wiem.
W centrali Samoobrony też niewiele można się dowiedzieć. "Roboczy" szef partii Jerzy Maksymiuk wciąż "krąży w ważnych sprawach w telewizji". Przewodniczący Lepper wyjechał za granicę. - Przykro mi, ale nie mogę panu pomóc w odszukaniu partii na Opolszczyźnie - sumituje się sympatyczna sekretarka.
- Partia w tej chwili opiera się na związku zawodowym Samoobrona - mówi Stefan Besz, radny wojewódzki, zarazem lider związku. - W styczniu mieliśmy zebranie związkowe i rzeczywiście było wiele głosów za tym, by odtworzyć struktury partii w regionie, ale czy to się uda i kiedy, to trudno powiedzieć. Najprawdopodobniej jest to kwestia dwóch, trzech miesięcy. Ale to nic pewnego.
Matecznikiem Samoobrony na Opolszczyźnie zawsze były regiony nyski i głubczycki. Zastrzegający anonimowość działacz "S" tak objaśnia przyczyny rozsypania się partii w regionie: - Póki Tyma trzymał wszystko w ręku, nie było żadnych problemów z funkcjonowaniem partii. Nawet te nasze blokady, z których zrobiono znak firmowy Samoobrony, u nas odbywały się spokojnie i bez szarpaniny.
Ale Tyma pokłócił się z Lepperem, a on nie znosi żadnego sprzeciwu. Gdy przyjechał i zaczął grozić, nikt się nie odezwał za Tymą, bo kto miałby śmiałość kłócić się z wicemarszałkiem. Ale ludzie zobaczyli, że za dużo w tej partii hucpy. No i jak się rada wojewódzka rozpadła, to wielu odetchnęło z ulgą, że mogą się z tego całego interesu honorowo wycofać. Dlatego dzisiaj nikt nawet nie szuka jakichś spisów ludzi czy adresów. Tu ludzie jak się mają kłócić, to o konkrety, a nie z Lepperem o jakieś tam ideologie...
Sekretarz Maksymiuk dopiero wieczorem znalazł chwilkę na telefoniczną rozmowę. - Samoobrona na Opolszczyźnie? Działa, a jakże. W powiatach bardzo prężnie. W których? We wszystkich. Zjazd będzie niebawem... Kiedy? Jeszcze nie wiadomo. Może za miesiąc, może za dwa. Spis szefów powiatów? Oczywiście, że jest. Proszę poprosić sekretarkę, to prześle.
- Nie mam aktualnego spisu. Nieaktualnego też nie - troska się sekretarka w warszawskiej centrali. - Może jak pan Maksymiuk wróci, to coś poradzi.
Podobno - krążą takie słuchy - sam Lepper ma przyjechać na Opolszczyznę. Jeśli tak, to najpewniej do Nysy, bo wśród bezrobotnych, więc wkurzonych, czuje się najlepiej. Ale czy przyjedzie na pewno nie wiadomo. - Proszę być w kontakcie - radzą w warszawskiej centrali.
Mirosław Olszewski