Do kogo należą Kielce?
Kantory, kebaby, McDonald's i pustostany – to pejzaż głównej ulicy stolicy województwa świętokrzyskiego. Artyści teatru inspirują protest kielecki i wracają do pytania sprzed blisko stu lat: do kogo należą Kielce?
A to wszystko za sprawą dyrektora Michała Kotańskiego, który w sezonie artystycznym 2024/2025 pod hasłem "Rzeczpospolita Miłości" w kierowanym przez siebie Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach proponuje wachlarz różnorodnych spektakli – w tym takich zaangażowanych w sprawy społeczne.
Do zrealizowania przedstawienia przyglądającego się kwestii mienia miejskiego na przestrzeni dziesięcioleci zaprosił znanego i nagradzanego reżysera, dyrektora artystycznego Narodowego Starego Teatru w Krakowie – Jakuba Skrzywanka.
Zespół twórczy spektaklu "Protest kielecki. Do kogo należą Kielce?" wychodzi od pytania zamieszczonego 29 grudnia 1938 roku w Gazecie Kieleckiej. Autor jawnie antysemickiego artykułu zaprasza osoby czytające do spaceru po Kielcach, w ramach którego przedstawia poziom "zażydzenia" konkretnych ulic. Odchodząc od faszyzującego kontekstu, a wyłącznie pożyczając od autora postawione pytanie i motyw spaceru po kieleckich ulicach, zespół twórczy przygląda się temu, jak zmieniała się historia mienia na przestrzeni dziesięcioleci – od czasów przedwojennych, przez transformację ustrojową, aż po współczesną Polskę.
W spektaklu będzie można spojrzeć na sytuację związaną z mieniem pożydowskim, które po II wojnie światowej wiązało się z podobnymi historiami, jak w innych polskich miejscowościach. Na tym tle Kielce wyróżnia aspekt związany z charakterystyką przedwojennej tkanki społecznej stolicy województwa świętokrzyskiego. Przed II wojną światową społeczność żydowska w Kielcach stanowiła ponad trzydzieści procent mieszkańców.
W związku z tym po wojnie w Kielcach doszło do swego rodzaju "boomu" na rynku mienia. Wcześniej miasto borykało się z problemami dotyczącymi niewielkiej liczby lokali mieszkalnych. Tragedia wojny spowodowała olbrzymią wyrwę w społeczeństwie, w którym co trzecia osoba była pochodzenia żydowskiego. Powrót części osób, które przeżyły wojnę lub otrzymały w spadku własność w Kielcach, powodował rosnące napięcie. Osoby często porzucały swoje własności, sprzedawały je z niewielkim zyskiem lub spotykały się z jawnymi szykanami ze strony mieszkańców.
Kulminacją napiętej sytuacji był pogrom kielecki, którego fundament stanowiły głęboko zakorzenione przesądy, niechęć do powracających po wojnie Żydów oraz lęki wynikające z odzyskiwania przez nich mienia. 4 lipca 1946 roku to czarna karta w historii Kielc, z którą Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach rozliczał się już na deskach Dużej Sceny przy ul. Sienkiewicza 32. Masakra ocalałych z Holokaustu Żydów, mieszkających w budynku przy ulicy Planty 7/9, była podstawą spektaklu "1946" w reżyserii Remigiusza Brzyka.
Budując wielowątkową opowieść związaną z różnorodną charakterystyką i historią kieleckich zabudowań, przeniesiemy się również w czasy zmian systemowych – pstrokate, kiczowate i demokratyczne lata dziewięćdziesiąte, kiedy cała Polska zachłysnęła się zachodem i dzikim kapitalizmem.
Nie inaczej było w Kielcach. Główna "turystyczna" ulica Sienkiewicza do dziś zapełniona jest kantorami z nieestetyczną identyfikacją wizualną. Pomiędzy zapuszczonymi pustostanami wyłaniającymi się zza częściowo wyremontowanych kamienic, perłą w koronie "Sienkiewki" jest McDonald's. Obraz przybytków będących forpocztą kapitalizmu nastawionego na konsumpcjonizm, wtapiających się w historyczne zabudowania, nie wzbudza już większych sprzeciwów wśród rodaków. Niemniej jednak czymże jest amerykański fast-food wobec wyprowadzki szanowanej księgarni "Księgarz", w miejsce której działalność rozpoczął klub erotyczny należący do ogólnopolskiej sieci "Cocomo"? Na szczęście Kielce już nie muszą wstydzić się klubu go-go między kluczowymi kamienicami najważniejszej przecznicy stolicy województwa.
Z czasem ulica Sienkiewicza, wcześniej zapełniona straganami i stoiskami targowymi, zaczęła pustoszeć. W historycznej części miasta ostatnią przystanią cieszącą się zainteresowaniem kielczanek i kielczan jest Rynek i Planty przebiegające wzdłuż przecinającej miasto rzeki Silnicy.
Zespół twórczy "Protestu kieleckiego" ponownie wrócił do archiwów w celu wsiąknięcia w czasy przełomu ustrojowego w Kielcach. Poza zbadaniem m.in. Komisji Inwentaryzacyjnej Mienia Komunalnego oraz członkiń i członków pierwszej Rady Miasta i ich dalszych losów, poszukiwania skupiły się na obecności w najpopularniejszych gazetach lokalnych wątków związanych z mieniem.
Z badań zlokalizowanych materiałów prasowych wynikało, że debata związana z mieniem kieleckim – w tym również należącym do miasta – była obecna w dyskursie społecznym. Na łamach gazet poruszano problemy dotyczące złego stanu mienia, niewielkiej liczby mieszkań komunalnych, miernego instynktu przedsiębiorczego władz miasta – najbardziej powszechnym radzeniem sobie z dziurami w budżecie było stopniowe wyprzedawanie miasta, czyli jego całościowych lub częściowych udziałów w kieleckich budynkach.
Po pozyskaniu fotografii sprzed ponad dwudziestu lat przedstawiających stan mienia, zgłaszanych przez kielczanki i kielczan jako budynki, które nie zostały otoczone wystarczającą opieką, zespół twórczy ruszył w teren. Do wyników kwerendy dołączono również dokumenty związane z mapą własności pożydowskich. Spacer po Kielcach zakończył się pesymistycznymi wnioskami. Większość budynków w dalszym ciągu – niejednokrotnie po kilkudziesięciu latach od zgłoszonego zażalenia – pozostała wciąż w opłakanym stanie, wewnętrzne części kamienic, poza fasadowym remontem, nierzadko są w fatalnej kondycji, a odnowione zabudowania są zazwyczaj siedzibami prywatnych spółek i inwestorów.
W związku z tym ulica Sienkiewicza nie może stać się tętniącym życiem centrum lokalnej społeczności z propozycjami dla osób odwiedzających Góry Świętokrzyskie w celach turystycznych, kulturalnych czy rekreacyjnych. Po zamknięciu kantorów, banków, sklepów z odzieżą o dyskusyjnej jakości, główna tętnica kieleckiego serca stopniowo wygasa. Miasto wyprzedało swój najcenniejszy skarb – mienie, które mogłoby być siedzibą interesujących inicjatyw obywatelskich, grup społecznych, firm i biznesów pomniejszych inwestorów z głębokim poczuciem lokalnego patriotyzmu.
Współcześnie nic nie zapowiada zmiany na lepsze. Kielczanki i kielczanie w większości wydają się być uśpieni, nie do końca widzą przestrzeń na poprawę sytuacji. Większość z nich pogodziła się z faktem, że ciekawie czas spędzić można znowu idąc na Rynek, usiąść w restauracji na Plantach lub przejść się na piękną Kadzielnię – nie wspominając o wciąż tętniących życiem galeriach handlowych i hipermarketach.
W ramach researchu terenowego zespół twórczy odbył dziesiątki rozmów z kielczankami i kielczanami – mieszkańcami, dziennikarkami, prawnikami, urzędniczkami. Obraz pokazał społeczność, której mocodawcy na przestrzeni lat "sprzedali" miasto, a obecny budżet powoduje, że kolejne władze mają związane ręce, nawet gdyby chciały odzyskiwać kluczową infrastrukturę historycznej zabudowy miasta.
Czasy najnowsze nie zachęcają do zmiany miasta na lepsze. Ruch społeczny jest praktycznie bezsilny wobec rosnących zasięgów wpływów deweloperskich. Na oczach kielczanek i kielczan miasto zaczyna obrastać w bezduszne budynki mieszkalne, zamknięte osiedla, wielopiętrowe inwestycje wykorzystujące działki w kluczowych punktach aglomeracji. Z drugiej strony można zauważyć niepokojącą tendencję – deweloperzy wydają się pozyskiwać historyczne budynki, aby następnie obserwować ich stopniowe niszczenie. Zawalona kamienica nie jest już przecież pod opieką ochrony i konserwacji zabytków.
W tym samym czasie stolica województwa świętokrzyskiego zdobywa czołowe pozycje w najmniej przyjemnych rankingach. Kielce są na pierwszym miejscu wśród miast wojewódzkich, w których ceny mieszkań rosną najszybciej w Polsce, a polaryzacja miasta przebiega zarówno na poziomie starzenia się społeczeństwa, jak i negatywnej liczby urodzin do zgonów.
Tam, gdzie kończą się możliwości prawne, legislacyjne czy urzędnicze – sztuka znajduje przestrzeń do artystycznej interwencji. Spektakl "Protest kielecki. Do kogo należą Kielce?" ma na celu poruszenie wspomnianych tematów nie tylko w obrębie świata scenicznego. To mieszkanki i mieszkańcy miasta potrzebują poruszenia.
Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach może stać się przestrzenią na debatę – a nawet na protest. Szansa na wpływ sztuki na rzeczywistość urealnia się wprost proporcjonalnie do zaangażowania społecznego, w związku z czym zespół twórczy postanowił nie kończyć swojego zadania na badaniach archiwalnych, researchu terenowym czy serii wywiadów.
W ramach pozyskania dodatkowych informacji oraz animowania lokalnej społeczności do rozmowy na temat kwestii kieleckiego mienia otworzyliśmy skrzynkę pocztową pod dwoma adresami: idziemypowas@teatrzeromskiego.pl oraz protestkielecki@teatrzeromskiego.pl
W tych miejscach czekamy na lokalne historie – prywatne lub zasłyszane – związane z szerokim obszarem tematycznym. Zespół twórczy jest zainteresowany zawiłymi kwestiami spadkowymi czy też własnościowymi, np. mienia pożydowskiego, brakiem reakcji odpowiednich podmiotów na zgłaszane zaniedbania, gwałtownymi eksmisjami, uprzykrzaniem życia lokatorów przez właścicieli, odcinaniem prądu, gazu czy wody.
Gwarantujemy pełną anonimowość, a kontakt z "Żeromskim" nie oznacza, że przekazane informacje staną się częścią spektaklu. W przyszłości planujemy kontynuować pogłębianie problematyki związanej z kieleckim mieniem. Mamy świadomość tego, że sama premiera spektaklu poruszającego wspomniane wątki nie wyeliminuje źródła problemu lub nie zlokalizuje odpowiednich rozwiązań społecznych czy systemowych.
Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach zaprasza na premierę spektaklu "Protest kielecki. Do kogo należą Kielce?" w reżyserii Jakuba Skrzywanka, która będzie miała miejsce na Nowej Scenie wyremontowanej siedziby przy ul. Sienkiewicza 32 już w maju 2025 roku.
Autor: Paweł Sablik