Do aresztu za spowodowanie wypadku autokaru z dziećmi
Kierowca ciężarówki, który blisko miesiąc temu spowodował w Dąbrowie Górniczej wypadek autokaru wiozącego dzieci, trafił do aresztu. Prokuratura zarzuciła mu spowodowanie katastrofy drogowej, w wyniku której zginęły dwie dziewczynki, a wiele innych dzieci zostało rannych.
01.12.2005 | aktual.: 01.12.2005 09:51
O formalnym przedstawieniu 29-letniemu kierowcy zarzutu poinformował wiceszef Prokuratury Rejonowej w Dąbrowie Górniczej, Stanisław Woszczek.
Prokuratura zapowiadała postawienie zarzutu już krótko po wypadku, jednak stan zdrowia kierowcy, który również został ranny, długo uniemożliwiał jego przesłuchanie. Obecnie, według prokuratura, stan mężczyzny pozwala na jego uczestnictwo w czynnościach procesowych. Kierowca przyznał się do zarzucanego mu czynu, nie był jednak w stanie przypomnieć sobie szczegółów wypadku.
Lekarze potwierdzają, że doznany przez niego ciężki uraz głowy i wstrząs mózgu mogą uzasadniać braki w pamięci.
Jak powiedział prok. Woszczek, prokuratura zdecydowała się wnioskować o zastosowanie wobec kierowcy aresztu tymczasowego głównie ze względu na zagrożenie wysoką karą.
Za sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym, której następstwem jest śmierć człowieka lub uszczerbek na zdrowiu wielu osób, grozi od 2 do 12 lat więzienia.
Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował areszt; jak dotąd nie wpłynęło zażalenie na to postanowienie.
Prokuratura stoi na stanowisku, że kierowca powinien odpowiadać za umyślne spowodowanie katastrofy. Według prok. Woszczka, sam wypadek z reguły jest niezamierzony, a więc nieumyślny, jednak naruszenie przepisów drogowych - w tym przypadku wymuszenie pierwszeństwa przejazdu - ma charakter umyślny. Za nieumyślne spowodowanie katastrofy, w której zginęli ludzie, można trafić do więzienia na osiem lat.
Według wcześniejszych informacji lekarzy, kierowca ciężarówki przeszedł udar mózgu, który mógł nastąpić zarówno przed wypadkiem i przyczynić się do niego, jak i być wynikiem samego wypadku. Jeżeli zostanie dowiedzione, że kierowca doznał udaru tuż przed wypadkiem, prokuratura będzie musiała odpowiedzieć na pytanie, czy w ogóle może on ponieść odpowiedzialność za tę tragedię.
Do wypadku autokaru wiozącego z aquaparku ok. 50 dzieci ze szkoły podstawowej w Błędowie - dzielnicy Dąbrowy Górniczej - doszło 3 listopada. Na jednym ze skrzyżowań w prawidłowo jadący autobus uderzyła wypełniona piaskiem ciężarówka, której kierowca wymusił pierwszeństwo przejazdu.
Na miejscu zginęła niespełna 10-letnia Martynka, a jej niewiele starsza koleżanka Kasia zmarła tydzień temu w szpitalu. Po wypadku do szpitali trafiło w sumie kilkadziesiąt osób - dzieci, ich opiekunów i kierowcy obu pojazdów. Wszyscy opuścili już szpitale.
Prokuratura dysponuje już opiniami biegłych na temat stanu technicznego pojazdów uczestniczących w wypadku. Wynika z nich, że ciężarówka, która uderzyła w autokar miała nadmiernie zużytą jedną z opon, rozregulowaną zbieżność kół i zużyte klocki hamulcowe.
Badanie autokaru wykazało, że był on sprawny, nie stwierdzono żadnych wad układu kierowniczego czy hamulcowego. Aby zakończyć postępowanie, prokuratura czeka jeszcze na opinie lekarskie dotyczące obrażeń doznanych przez lżej ranne dzieci.