Do 500 euro kary dla tych, którzy nie walczą z komarami
Kara od 50 do 500 euro grozi na północy Włoch tym, którzy nie walczą z komarami. Nie chodzi o to - wyjaśniają władze miasta Montebelluna - by uganiać się za każdym owadem, ale by nie dopuszczać do ich wylęgania.
Na początku sezonu letniego władze miasta w regionie Wenecja Euganejska postanowiły walczyć nie tylko z plagą komarów - zwłaszcza tak zwanych tygrysich, budzących największe obawy - ale także z tymi mieszkańcami, którzy swoim postępowaniem przyczyniają się do tego, że irytujących owadów przybywa.
Montebelluna co roku zmaga się z inwazją komarów i tym zapewne należy tłumaczyć surowość wprowadzonych tam przepisów, o których nie bez zdumienia poinformowały włoskie media.
Zarząd miejski wydał specjalne, obowiązujące do końca października rozporządzenie skierowane do mieszkańców, administracji osiedli, właścicieli firm i sklepów oraz gospodarstw rolnych. Zakazuje się na przykład zostawiania w otwartej przestrzeni publicznej i prywatnej - a zatem także na balkonach i w ogrodach - wszelkich przedmiotów i pojemników, w których może gromadzić się deszczówka. Oznacza to, że można zostać ukaranym grzywną za ustawienie na tarasie butelek i pustych podstawek pod doniczki albo za rozłożenie plandeki; wszędzie tam może zbierać się woda deszczowa.
Poza tym należy szczelnie zamykać przykrywkami lub moskitierami wszystkie pojemniki, w których może gromadzić się woda, oraz co tydzień opróżniać i oczyszczać ogólnodostępne zbiorniki, na przykład te, z których piją zwierzęta. Nie wolno dopuszczać, by woda z systemów nawadniających dostawała się do studzienek. Zaleca się też hodowanie w małych fontannach ogrodowych i oczkach wodnych ryb zjadających larwy.
Na długiej liście zakazów i przykazów znalazło się też zalecenie, by dezynfekować regularnie studzienki i miejsca odpływu wody deszczowej oraz ścinać trawę, by komary nie mogły się w niej zagnieździć.
Zobacz także: Uwaga na kleszcze i boreliozę