Dmitrij Rogozin: Ukraina i Rumunia nie przepuściły mojego samolotu
Wicepremier Rosji Dmitrij Rogozin poinformował, że Ukraina i Rumunia nie chciały przepuścić jego samolotu przez swój obszar powietrzny. Rogozin wracał z separatystycznego Naddniestrza, gdzie uczestniczył w obchodach Dnia Zwycięstwa.
"Rumunia na żądanie USA zamknęła swoją przestrzeń powietrzną dla mojego samolotu. Ukraina znów nie przepuszcza. Następnym razem polecę Tu-160" - napisał Rogozin na Twitterze.
Tu-160 (w kodzie NATO - Blackjack) to rosyjski ponaddźwiękowy bombowiec strategiczny o zmiennej geometrii skrzydeł. Jest to najcięższy samolot bojowy świata. Obecną podróż do Naddniestrza, nieuznawanej republiki na terytorium Mołdawii, rosyjski wicepremier odbywał Jakiem-42.
Później Rogozin, który jest także specjalnym przedstawicielem prezydenta Rosji ds. Naddniestrza, podał, że "mimo zakazu zdecydował się wylecieć". Następnie przekazał, że "myśliwce przechwytujące zawróciły samolot". Jednak wkrótce zakomunikował, że dotarł do Moskwy.
Powołując się na Ambasadę Federacji Rosyjskiej w Kiszyniowie, agencja ITAR-TASS poinformowała, że wicepremier FR wrócił do Moskwy samolotem rejsowym.
Problemy z powrotem do Rosji miała też delegacja, która towarzyszyła Rogozinowi w podróży do Naddniestrza. Minister kultury Władimir Medinski oznajmił, że jej samolot "wszedł w przestrzeń powietrzną Ukrainy, wykonał pętlę, zawrócił i wylądował w Kiszyniowie".
"Najpierw Ukraina pozwoliła nam lecieć przez swój obszar powietrzny, jednak później pilotowi nakazano, by go opuścił. W przeciwnym razie zagrożono przymuszeniem do lądowania. To brutalne pogwałcenie prawa międzynarodowego. Kompletna nieznajomość prawa" - oświadczył Medinski, który według cytującej go ITAR-TASS wciąż znajduje się na terytorium Mołdawii.
Oprócz szefa resortu kultury Rogozinowi towarzyszyli również przewodniczący parlamentarnej Komisji ds. WNP Leonid Słucki, przedstawiciele MSZ i pracownicy kancelarii rządu.
Także w czwartek rosyjski wicepremier przekazał, że jego zmierzający do Kiszyniowa samolot nie został wpuszczony w przestrzeń powietrzną Ukrainy. "Okazuje się, że do Kiszyniowa będziemy lecieć 4,5 godziny, przez Bułgarię i Rumunię. Ukraina nie przepuszcza nas przez swoją przestrzeń powietrzną. Dobrze, że Ukraina to nie Rosja, bo musielibyśmy lecieć 20 godzin" - napisał na Twitterze.
Rzecznik MSZ Ukrainy Wasyl Zwarycz wyjaśnił wówczas, że strona rosyjska nie występowała o zgodę na przelot, a poza tym zgodnie z zasadami ruchu lotniczego nie jest konieczne informowanie o tym, kto znajduje się na pokładzie samolotu, i dlatego władze Ukrainy nie mogły wiedzieć, kim są pasażerowie. Według Zwarycza władze lotnicze Ukrainy nie wydawały zakazów i wszystkie samoloty, także te lecące z Moskwy, mogły bez przeszkód pokonywać ukraińską przestrzeń powietrzną.
Rogozin obwieścił pod koniec kwietnia, że w tym roku chce być w Naddniestrzu na obchodach Dnia Zwycięstwa. "Przyjmuję zaproszenie od mieszkańców Naddniestrza na uroczystości Dnia Zwycięstwa w Tyraspolu. Tam, w przeciwieństwie do Kijowa, będzie defilada wojskowa" - napisał na Twitterze 27 kwietnia.
W ostatnich dniach MSZ Mołdawii zwróciło się do ambasadora Rosji w Kiszyniowie Farita Muchametszyna o wyjaśnienie celu wizyty Rogozina w separatystycznym Naddniestrzu, które od początku lat 90. pozostaje faktycznie poza kontrolą władz mołdawskich.
Władze Mołdawii obawiają się, że po anektowaniu ukraińskiego Krymu kolejnym celem Kremla będzie Naddniestrze, którego władze nie kryją chęci przyłączenia regionu do Rosji.