PolskaDługosz zrezygnował z kierowania świętokrzyskim SLD

Długosz zrezygnował z kierowania świętokrzyskim SLD

Długosz zrezygnował z kierowania świętokrzyskim SLD
Źródło zdjęć: © PAP | Piotr Polak
26.07.2003 11:00, aktualizacja: 26.07.2003 16:39


Szef świętokrzyskiej lewicy poseł Henryk Długosz zrezygnował z kierowania świętokrzyską organizacją. Rada przymując rezygnację zdecydowała, że obowiązki przewodniczącego, do czasu konwencji wojewódzkiej, będzie pełnił jeden z wiceprzewodniczących - wojewoda świętokrzyski Włodzimierz Wójcik.

W piątek Prokuratura Okręgowa wystąpiła z wnioskiem o uchylenie Długoszowi immunitetu poselskiego i zamierza postawić mu zarzut utrudniania postępowania karnego w związku z tzw. aferą starachowicką. Długosz zrzekł się w piątek immunitetu.

Długosz oświadczył, że w piątek rozmawiał z sekretarzem generalnym SLD Markiem Dyduchem i ten "absolutnie nie naciskał na rezygnację". Dodał, że on sam nie jest człowiekiem, który ulegnie presji i nie czuje się, jakby został "rzucony na pożarcie", zaznaczył jednak, że nie będzie już "tak wielkim entuzjastą w stosunku do niektórych ludzi".

Długosz jest zaskoczony decyzją prokuratury. Zapewnił jednak, że jest do dyspozycji prokuratury i "stawi się na przesłuchanie sam, bez adwokata, gdyż jest niewinny". Wyraził nadzieję, że jeśli prokuratura stawia zarzut utrudniania śledztwa to ma na to "żelazne dowody".

Oznajmił, że kilkakrotnie rozmawiał z posłem Andrzejem Jagiełłą na temat sytuacji w Starachowicach, gdyż miał sygnały, m.in. anonim, że tam coś złego się dzieje. Jak mówi, tłumaczył Jagielle by zareagował. Poseł po kilku dniach poinformował go, że rozmawiał ze starachowickimi samorządowcami i ci "przysięgali na dzieci, że nie biorą łapówek i są czyści".

"Ale o tym, że tam jest CBŚ, że tam mają być aresztowania, że tam ludzie mają telefony na podsłuchach po prostu nie wiedziałem" - powiedział Długosz.

Poseł zaprzeczył doniesieniom sobotniej "Gazety Wyborczej", która napisała, że według nieoficjalnych informacji Długosz mógł się dowiedzieć się o tym, że policja interesuje się członkami SLD w Starachowicach, od zastępcy komendanta wojewódzkiego policji w Kielcach Ryszarda Mochockiego.

"Na pewno żadnych informacji o działaniach CBŚ nie przekazywał mi pan Ryszard Mochocki. Na pewno, ponieważ to jest bardzo dobry policjant. To jest policjant, który wielokrotnie był z pistoletem wśród bandytów. I uważam, że 'Gazeta Wyborcza' takie insynuacje drukując robi temu człowiekowi wielką krzywdę" - powiedział poseł.

Wojewoda Włodzimierz Wójcik powiedział dziennikarzom, że Długosz rezygnując z przewodniczenia partii zachował się tak jak powinien. Dodał, że wierzy Henrykowi Długoszowi, który powiedział, że jest niewinny.

Senator SLD Jerzy Suchański, który przebywa na urlopie, komentując telefonicznie rezygnację Długosza ocenił, że jest to decyzja spóźniona, ale właściwa - poinformował dziennikarzy asystent Jakub Snopek. (16 lipca, na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Wojewódzkiej Suchański - kontrkandydat Długosza na stanowisko przewodniczącego na zjeździe wojewódzkim w marcu - apelował do Długosza, by ten zrezygnował z kierowania SLD w Świętokrzyskiem).

4 lipca "Rzeczpospolita" poinformowała, że z policyjnego podsłuchu wynika, iż poseł (już nie SLD) Andrzej Jagiełło zadzwonił do jednego ze starachowickich samorządowców i ostrzegł go przed planowaną akcją Centralnego Biura Śledczego. Jagiełło miał się powołać na informacje uzyskane od wiceministra spraw wewnętrznych Zbigniewa Sobotki.

Starachowicki starosta i ówczesny wiceprzewodniczący rady (obaj z SLD) zostali z kilkunastoma innymi osobami zatrzymani w marcu przez CBŚ i przebywają w areszcie. Prokuratura oskarżyła starostę Mieczysława S. o usiłowanie wyłudzenia odszkodowania za rzekomo skradziony samochód, a Marka B. o wyłudzenie odszkodowania oraz łapówkarstwo.

9 lipca Jagielle postawiono zarzut utrudniania postępowania karnego przez poinformowanie starosty i wiceprzewodniczącego rady powiatu o planowanej akcji CBŚ. W piątek prokuratura skierowała do marszałka Sejmu wniosek o wyrażenie zgody na jego aresztowanie.

Szef MSWiA Krzysztof Janik oświadczył niedawno, że prawdopodobnie do połowy sierpnia policja zdąży ustalić, kto mógł przekazać informację o akcji CBŚ i w jaki sposób dotarła ona do Jagiełły. Janik powiedział, że ustalenie danych wymaga co najmniej kilkunastu dni. Na razie ustalono krąg osób, które wiedziały przed 26 marca rano o akcji CBŚ. W przekonaniu Janika, nie ma w tej grupie wiceministra Sobotki.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także