Długa lista winnych katowickiej tragedii
Komisja powołana przez ministra transportu i
budownictwa po dwóch miesiącach pracy ujawni w piątek przyczyny
katastrofy, w której zginęło 65 osób - zapowiada "Rzeczpospolita".
31.03.2006 | aktual.: 31.03.2006 05:53
Jak dowiedziała się gazeta, ustalenia komisji potwierdzają wcześniejsze hipotezy przyczyn styczniowej tragedii. To błędy w projekcie i wadliwa konstrukcja samej hali, użycie złych materiałów do budowy, przeciążenie konstrukcji pokrytej zwałami mokrego śniegu.
Najważniejszym ustaleniem komisji jest stwierdzenie, że już w samym projekcie hali były błędy. Człowiekiem odpowiedzialnym za projekt katowickiej hali jest Jacek J., członek zarządu katowickiej firmy Invit, która opracowywała cały plan konstrukcji nośnej. Niedługo po zawaleniu się hali konstruktor próbował popełnić samobójstwo. W liście pożegnalnym napisał: "Wina zbyt duża, przepraszam to zbyt mało".
Według jednej z hipotez konstrukcja hali miała być kopią rozwiązań stosowanych w krajach południowej Europy, gdzie nie występują tak duże opady śniegu jak w Polsce. Ryszard Mróz, prezes spółki Invit, zapewniał, że projekt został wykonany, jak należy. Architekt Jan Dybała, właściciel firmy, która była odpowiedzialna za całą halę (Invest był podwykonawcą), ujawnił "Rzeczpospolitej", że wzorem dla katowickiej hali była podobna do niej hala stojąca na terenach Targów Lipskich.
Kolejna hipoteza, o której mówiono po katastrofie, głosiła, że w trakcie samej budowy, wbrew projektowi, budowniczowie użyli materiałów gorszej jakości, niż przewidują normy. "Rzeczpospolita" ujawniła, że w czasie realizacji lekkiego projektu budowniczy prawdopodobnie zaoszczędzili, usuwając z projektu część metalowej konstrukcji.
Według komisji ministra Polaczka najważniejszy błąd popełnili właściciele hali, zarząd Międzynarodowych Targów Katowickich - na dachu leżało bowiem więcej śniegu, niż powinno. Tę tezę potwierdza też katowicka prokuratura, która prowadzi własne śledztwo w tej sprawie. Prokuratorzy zarzucili trzem szefom MTK umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa i nieumyślne doprowadzenie do katastrofy. - Niedopełnili oni swoich obowiązków.
Już w 2002 r. wiedzieli o naruszeniu konstrukcji hali i dwudziestocentymetrowych odkształceniach wiązarów trzymających dach. Chociaż biegły kazał im usunąć śnieg z dachu, to zamiast to zrobić zorganizowali wystawę w hali - mówi prokurator Tomasz Tadla.
Prokuratorzy skończą śledztwo, gdy powołani przez nich biegli przedstawią im swoje opinie - Niebawem je poznamy. Ustalenie komisji ministra transportu i budownictwa też będą decydujące dla losów śledztwa - dodaje Tadla. (PAP)